Życie rodzinne i jej finanse...

napisał/a: mapsell 2011-09-05 00:14
Ja bym dodał jeszcze inną sytuacje kiedyś ktoś nie potrafi oszczędzać i wtedy nigdy by samochodu nie kupił, a tak bierze kredyt i mając raty na karku do spłacenia co miesiąc jakoś się spręża i sobie radzi.
napisał/a: igmu 2011-09-05 12:16
ula_jente napisal(a):Nie zawsze można, bo niektórzy po prostu potrzebują auta. Nie dla kaprysu, ale np. aby dojeżdżać do pracy
dokładnie - taka moja sytuacja. Nie ma auta, nie ma pracy, bo żaden autobus nie dojeżdża na poligon wojskowy.
ula_jente napisal(a):w takiej sytuacji można po prostu kupić tańszy samochód.
robiąc w miesiacu te co najmniej kilkaset kilometrów po naszych drogach, spędzając gorące dnie w aucie bez klimy, czy mega mroxne zimowe poranki, mając na uwadze to, że auto może ci odmówić rano współpracy a dojazdu innego do pracy brak, opcję nagłego "zdechnięcia" na drodze w lesie, czy też zwyczajnie dbając o bezpieczeństwo swoje i rodziny - nie wyobrażam sobie kupna samochodu tańszego... teraz jeżdżę staruszkiem i już nie mogę się doczekać "przeprowadzki" do nowego, komfortowego i bezpiecznego auta. Tym bardziej planujac powiększenie rodizny...

Chyba wiele z was nie może pojąć, że dla niektórych samochód to nie tylko kaprys, ale niezbędne narzędzie pracy.
napisał/a: errr 2011-09-05 12:24
igmu napisal(a):Chyba wiele z was nie może pojąć, że dla niektórych samochód to nie tylko kaprys, ale niezbędne narzędzie pracy.
tylko to narzędzie pracy nie musi kosztować 40 tysięcy i mieć rok produkcji 2011.
napisał/a: igmu 2011-09-05 12:35
errr napisal(a):nie musi kosztować 40 tysięcy i mieć rok produkcji 2011.
za 40 tysięcy raczej nie kupisz rocznika 2011 ;)

Ale możesz kupić bardzo fajny samochód kombii z 2005-6 roku... :) Badz tez mini vana z tych roczników :)
napisał/a: ~gość 2011-09-05 12:38
Chyba wszystko zależy od tego jaki kto chce samochód.
Niektórzy zadowolą się takim za 15 tysięcy, inni wolą za 40 tysięcy i więcej.

Nigdy nie rozumiałam tylko ludzi, którzy przykładowo nie mają swojego mieszkania i w ogóle nie przelewa im się, a biorą kredyt na samochód za 30-40 tysięcy. Ale jeżeli kogoś stać i ma ustabilizowaną sytuację finansową to czemu nie
napisał/a: errr 2011-09-05 12:42
no nie mogę, mój facet kupił rocznik 2006 za 15 tysi.
napisał/a: ~gość 2011-09-05 12:42
igmu napisal(a):za 40 tysięcy raczej nie kupisz rocznika 2011 ;)

Zależy jaki samochód
napisał/a: igmu 2011-09-05 12:46
Nataliii napisal(a):Nigdy nie rozumiałam tylko ludzi, którzy przykładowo nie mają swojego mieszkania i w ogóle nie przelewa im się, a biorą kredyt na samochód za 30-40 tysięcy.
no takiego czegoś to ja też nie rozumiem... chyba chęć "lansowania się"... kasy nie mam, mieszkam u rodziców, ale beemką jeżdżę ;)
napisał/a: ~gość 2011-09-05 12:58
I chyba za bardzo sugerujecie się rocznikiem. Dobre auto nie musi być z 2011 roku. Wręcz śmiem twierdzić, ze te nowsze auta są czasami gorsze (oczywiście nie wszystkie), naszpikowane elektroniką, która niestety dość często się psuje. Części do nowych samochodów też są droższe, oprócz tego dochodzi serwisowanie, AC i inne.

Jeżeli będę miała wypadek i skasuję auto za 15 tysięcy to nie będzie tragedii, ale jeżeli będzie to samochód za 40 tysięcy, w dodatku wzięte na kredyt to już nie będzie wesoło. Bo samochodu nie mam, a dalej go spłacam.
napisał/a: sorrow 2011-09-05 13:14
Tak widzę, że w kilku postach przewija się obraz człowieka, który kupuje auto z salonu jako frajera życiowego i ogólnego lansiarza (a nawet głupca, jak gdzieś tam przeczytałem wcześniej) :). Hmm... zastanawiam się skąd panie udzielające się w wątku i ich partnerzy kupują tak sprytnie "tanio i dobrze" te samochody. Czyż nie od tych frajerów? Ktoś te samochody w salonach kupować musi. Ktoś musi je kupić, dać zarobić przemysłowi samochodowemu, serwisować, głaskać, żeby potem napisać "sprzedam rocznik 2005, pierwszy właściciel, serwisowany w ASO, idealny stan, 50 tyś przebiegu" :). Gdzie byście kupili te samochody za 15 tyś, gdyby z salonu nikt nie kupował?

Po prostu jest miejsce wśród posiadaczy samochodów dla każdego. Dla tych, dla których cena nie jest priorytetem, a np. bezpieczeństwo rodziny, bezawaryjność też się chyba miejsce znajdzie.
napisał/a: sorrow 2011-09-05 13:19
Nataliii napisal(a):Wręcz śmiem twierdzić, ze te nowsze auta są czasami gorsze (oczywiście nie wszystkie), naszpikowane elektroniką, która niestety dość często się psuje.

Aha... obejrzyj statystyki awaryjności co do rocznika. Jestem, że te sześciolatki nie naszpikowane są dużo mniej awaryjne od nowego ;).

Nataliii napisal(a):Jeżeli będę miała wypadek i skasuję auto za 15 tysięcy to nie będzie tragedii, ale jeżeli będzie to samochód za 40 tysięcy, w dodatku wzięte na kredyt to już nie będzie wesoło. Bo samochodu nie mam, a dalej go spłacam.

Nikt kupując samochód nie zakłada, że go skasuje. Statystycznie rzecz biorąc masz na to małą szansę. Jak się zdarzy, no to trudno... sporo odzyskasz z ubezpieczenia, ale nie wszystko. A jak skasujesz tego za 15 tyś, to też go nie będziesz miała.
napisał/a: igmu 2011-09-05 13:28
sorrow napisal(a):Dla tych, dla których cena nie jest priorytetem, a np. bezpieczeństwo rodziny, bezawaryjność też się chyba miejsce znajdzie.
oooo ktoś w końcu rozumie moje podejście :D :) samochód ma być bezpieczny, dużymi literami wręcz, bo używam go codziennie, codziennie nadstawiam karku poruszając się po naszych drogach, między niejednym wariatem drogowym... a za bezpieczeństwo moje i mojej rodziny jestem w stanie wziąć kredyt i spłacać go bez marudzenia ;) Na co pozwala mi tenże samochód, dowoążc mnie bezawaryjnie do roboty ;)