Zwierzę w domu

napisał/a: Valkiria_ 2016-02-06 16:44
Mam ogromny dylemat drodzy forumowicze i chciałabym, abyście pomogli mi go rozwiązać...

Sytuacja przedstawia się tak - wraz z mężem i synem mieszkamy w malutkim mieszkanku 30 m2, które posiada raptem jeden pokój. Odkąd pamiętam chcieliśmy mieć psiaka. Ale psiak musi być przemyślaną decyzją, no i przede wszystkim odpowiedzialną.
Zakochałam się w rasie mops. Jest to psiak, który dobrze przystosowuje się do każdych warunków. Serce mówi, że sobie przecież jakoś z psem poradzimy, jak już będzie... Rozum, że możemy tego nie udźwignąć.
Niemniej zarówno osoby z mojej pracy, jak i znajomi oraz koledzy męża odradzaja nam posiadanie psa

Ogólnie wygląda to u nas tak - z kasą wiecznie jesteśmy albo na styk, albo brakuje na ostatni tydzień przed wypłatą... Mąż pracuje w systemie 3 zmianowym, syn wychodzi do szkoły na 8 i wraca przeważnie ok. 15, ja wychodzę o 6 i wracam o 16.
Piesek większość cześć dnia byłby sam...

Najbardziej nurtująca mnie sprawą są koszty weterynarza... Dopóki pies jest zdrowy, jest super. Koszty szczepień, podstawowych wizyt - ok. Ale jak pies zachoruje - znajomi uczulili mnie że wtedy trzeba się liczyć z wydatkiem 500-1500 zł z marszu. I takiego kosztu wiem, że nie będziemy w stanie udźwignąć tak z dnia na dzień. A piesek jak zachoruje, to przecież nie pozwoli mu się cierpieć...


Poradzcie tak na chłopski rozum co zrobić w naszej sytuacji , bo nie ukrywam że jestem w kropce. Wiem że pies otrzymalby ogromną miłość od nas i problemem absolutnie nie byłoby dla nas się nim zajmować, jednak życie na styku finansowym i mały metraż mieszkania hamuje moje chęci...
Może ktoś jest w podobnej sytuacji i potrafi coś poradzić..???
napisał/a: krasnolud1 2016-02-06 16:50
Valkiria_, ja bym podzielała zdanie znajomych, sory i nie chodzi mi o to, że pies byłby kilka godzin sam - tyle godzin to dałby radę, chodzi właśnie o koszty, szczepienia, karmę, choroby - jeśli marzycie o zwierzaku, to może na razie coś mniejszego i tańszego w utrzymaniu, a jak uda się poprawić sytuację finansową to dopiero wtedy pies?
napisał/a: Valkiria_ 2016-02-06 17:04
Mimezja, dzięki za odpowiedź.
Sytuację finansową zdołamy jakoś bardziej ustabilizowac za 3 lata dopiero jak nam odpadnie spłata kredytu wziętego na remont mieszkania...
napisał/a: dagsam 2016-02-06 17:56
Valkiria niestety ale to są psy alergiczne trzeba dobrze pielęgnować ich sierc i skórę nie przewidzisz czy nie trafisz na chorowitego, dwa koszt psa z hodowli który z mniejsza w jakimś stopniu choroby to koszt min 1500..
Dodatkowo pies to zwierzę towarzyszujace człowiekowi czyli kontakt z człowiekiem musi mieć spacery min 3 razy dziennie i nie tylko na siku ale i na pobieganie czyli min 1h..
Co do karmy pedigrii i inne marketowe karmy to sama chemia czyli dobra karma to okolo mowie o najtańszych jak brat to 120 zl za 15 kg które starczy na okolo 1,5 miesiąca plus smakolyki zabawki wyprawka to jakies 200-300 zl start miski poslanie itd
Dochodzi szczepienia odrobaczanie i na kleszcze i pchly no to ze 300 zl na rok..

Jesli trafisz tak jak jak ja twu twu na psa alergika to mój miesięczny koszt utrzymania psa to okolo 400 zl miesięcznie liczę karme i leki..

Dodatkowo pies to juz wyrzeczenia plus planowanie wakacji pod względem czy ktos się zajmie lub czy mogę jechać z psem..

Co do innych zwierząt moze kot który jest indywidualny koszt tańszy nie licząc chorób ja np we wrześniu na kota wydalam 2 tys w 2 tyg.. Operacja itd a raz na pól roku 500 zl pęka na leczenie...

Albo szynszyla towarzyskie zwierzę koszt jedzenia siana i piasku to w porywach 100 zl koszt szynszyli to 300 zl plus ze 200 klatka ;)
napisał/a: Valkiria_ 2016-02-06 19:23
Mam 4 tysiące na początek, żeby kupić pieska (1700zl), pokryć pierwsze koszty weterynarza, kupić potrzebne rzeczy - legowisko, mały składany kojec, miski, szelki etc...
Czas będziemy mieć żeby mu poświęcać i wychodzić z nim. Na wakacje rzadko jeździmy, a jeśli już to obydwie mamy wyraziły chęci zajęcia się czworonogiem w takiej sytuacji. Planowaliśmy wziąć pieska przez wakacje - raz że syn będzie w domu, dwa że my z mężem wzielibysmy urlop żeby pobyć z psiakiem na początku, dokąd się nie zadomowi.
Takie rzeczy mamy ogólnie dość mocno przemyślane.

Koszty miesięcznego wyżywienia - tak w ok. 200 zł biorę pod uwagę i nie jest to większym problemem.

Problemem szczerze mówiąc są jedynie potencjalne koszty weterynarza przy jakiejś "grubszej" sprawie, bo to potrafią być kosmiczne - jak na nasz budżet - pieniądze... Wyciągnąć z rękawa w ciągu jednego dnia 500-1500 zł to naprawdę ciężko, no ale tak sobie myślę że przecież wielu ludziom też ciężko coś takiego zrobić a psiaki maja...
napisał/a: dagsam 2016-02-06 19:40
valkiria, powiem ci tak, ja z mniejszym budżetem miałam psa kota królika i chomika i sama je utrzymywałam, fakt nasza sytuacja się poprawiła diametrialnie, gdy był gorszy czas bo był taki a trzeba było leczyć zwierzaki, mamy swoją klinikę która podeszła do mnie jak do człowieka i koszta rozkładała mi na raty :P

ale są takie właśnie wypadki losowe że coś może się trafić, ale np miałam sukę 13 lat nigdy na nic nie chorowała.. ale ona była z dobrej hodowli po zdrowych rodzicach...
ta jest uratowana z pseudo hodowli no i dramat... alergia na wszystko... plus wydanie 3000 zł na ratowanie jej jak ją odebrali z pseudo hodowli, przetaczanie krwii itd

kot przez 10 lat zdrowy ost 2 lata niestety choroby pęcherza, już jest po 2 operacjach koszt jednej 2000zł...

aczkolwiek to są sytuacje losowe jak to że złamiesz nogę na prostej drodze.. możesz odsiać trochę dzięki sprawdzeniu hodowli rodowodu rodzicach opinię, tyle miesięcy to można wyszukać super psa :) ale trzeba sprawdzać i czy to jest hodowla czy pseudo pod nazwą hodowla ;)
napisał/a: daffodil1 2016-02-06 23:40
napisal(a):nie tylko na siku ale i na pobieganie czyli min 1h..
nie trzeba wychodzić z psem na godzinę by się wybiegał ;) nasz np szaleje za frisbee i się z nim nie rozstaje...oczywiście wychodzimy z nim na dłuższe spacery, ale jeśli nie mamy czasu to robimy mu intensywny trening z frisbee i pies po 15 minutach błaga o powrót do domu :P

Valkiria_, ja tam mimo wszystko polecam posiadanie psa. 4 tysiące to zdecydowanie zawyzona kwota dla mnie jak na wyprawkę ;) wiadomo - pies, to już koszt nieunikniony, ale reszta? Smycz, obroża - ok, ale np na allegro znajdziesz te rzeczy bardzo tanio. Miski się przydadzą, ale konieczne nie są ;) psu nie zrobi różnicy z czego pije wodę ;)
Tak samo posłanie. Nasz miał, a kładł się wszędzie indziej, najlepiej na zimnych kafelkach pod drzwiami. Jak mu Mąż raz tam przestawil posłanie, bo było bardzo zimno to ten sie położył obok ;) teraz nie mamy wcale, a pies najchętniej śpi na balkonie.
Zabawki? Nasz ma swoje ukochane frisbee (akurat takie z górnej półki, ale to nie jest wyznacznikiem co pies pokocha) i nic poza nim nie widzi. Na początku kupowalismy mu inne zabawki, ale nie był zainteresowany - tylko to jedno i koniec. Poza tym pies doła nie złapie, że ma mało zabawek ;P woli domowników ;)

Co do karmy, to też uważam ze te supermarketowe to swinstwo i naszemu kupujemy lepsza karmę, ale w internecie kosztuje ona aktualnie 6,50 za kg, także bez dramatu, biorąc pod uwagę ze im mniejszy pies, tym mniej je - my mamy dlugowlosego owczarka niemieckiego i akurat egzemplarz niejadka, wiec bardzo dba o nasz budżet ;)
Akurat w karmę warto inwestować, bo wiadomo ze jedzenie przekłada się na zdrowie. Niemniej jednak znam psy które wcinaja pedigree i są okazami zdrowia.

Jeśli boicie się chorób, to wiadomo nie od dziś, że najmniej chorują kundelki, a jeśli chcecie rasowego to z jednej strony warto sprawdzić rodziców tak jak pisze dagsam, a z drugiej...to po prostu loteria. Nasz pies , jak się potem okazalo, jest z pseudohodowli i na początku chorował paskudnie, tak że był na skraju tego świata. Jednak akurat leczenie nie kosztowało nas dużo, bo średnio było jak go leczyć....musiał sam to zwalczyć + niewielki koszt kroplowek.
Zdrowie to prawdziwa loteria i zdarzały nam się historie ze musieliśmy wyłożyć tez więcej kasy, ale to było na początku i od 3 lat place tylko z szczepienia i obroże przeciwpchelna.

Co do małego metraża, to może my nie mamy aż tak małego bo 57m2, ale to był argument moich rodziców którego najwięcej się nasluchalam... ze taki duży pies to musi mieć dużo miejsca, że SIĘ MECZY na takiej małej powierzchni, że jaki on biedny. Jednak realia są inne. Pies (przynajmniej nasz) wychodzi na dwór, ma bardzo intensywny spacer, bo jest z rasy bardzo aktywnej, a potem wraca do domu, zaszywa się pod stołem, na balkonie lub w kącie na dywanie i psa nie ma.... pies większą część doby przesypia i wystarczy mu zamknięcie oczu. Nasz, po spacerze jest tak wyczerpany, że nie widać w ogóle jego obecności, a już kompletnie nie wiem po co miałby mieć większy metraż, skoro parę godzin przesypia pod stołem w kuchni... Argument co do wielkości psa, tez mnie nie przekonuje, bo ileż razy słyszałam 'taki duży pies w takim małym mieszkaniu...". Nieważne jakiej jest wielkości, ważne by miał zaspokojone swoje potrzeby ruchowe, zależnie od rasy.
Oczywiście wiadomo, że lepiej żeby pies miał dom z ogrodem niż mała kawalerkę, ale jemu chyba bardziej zależy na miłości i domownikach, niż hektarach do ganiania...szczególnie dla takiego mopsa ;)

Co do Waszych zmian i trybu dnia, to wszystko jest do dogrania. Wiadomo, szczeniak potrzebuje częściej byc na dworze, ale dorosły pies spokojnie 'wytrzyma'. Oczywiście nie jestem za katowaniem psa i my z naszym wychodzimy zwykle 3, czasem 4 razy dziennie. Ale część z tych spacerów trwa dosłownie 10 minut, bo wpadamy do sklepu i tyle. Zdarzyły się jednak momenty podbramkowe, że nieoczekiwanie nie wróciliśmy do domu, bo coś się wydarzyło i pies jak wyszedł raniutko, tak zobaczył nas późnym wieczorem. Dało rade bez problemu, pies nie nasikal, chociaż mnie oczywiście zzeraly wyrzuty sumienia. Jednak nie wyglądał na obrazonego ;)

To co dla mnie jest najistotniejsze w posiadaniu psa to poświęcony czas na wychowanie. Nasz został wyszkolony przeze mnie tak, że dzieci ode mnie ze szkoły na pokazie wysmialy psy policjantów, którzy przyszli robić pokaz 'posłuszeństwa' W połowie przestały oglądać i zaczęły mówić do policjantów, że pies naszej pani się lepiej słucha Ja mam akurat silna rękę, a egzemplarz trafił się nam pojętny i spokojny i mimo że to mój pierwszy pies to jakoś intuicyjnie go wytresowalam. Nie wyobrażam sobie mieć małego, agresywnego krzykacza, który to mnie wyprowadza na spacer ciągnąć niemiłosiernie (inna sprawa, że mój nie ciągnie bo bez smyczy lata ), obszczekuje wszystko co się rusza i jeszcze atakuje np moje czy inne dzieci. Także miski nieważne, legowisko nieważne, ładna smycz nieważna, a poświęcony czas, miłość i wychowanie.
Powodzenia w podjęciu decyzji :)
napisał/a: efryna 2016-02-07 10:07
Valkiria_, a nie możecie sobie cośtam odkładać, żeby mieć zapas "w razie w"? ja podejrzewam, że z tych 4 tysięcy na początek na pewno Wam coś zostanie, a jak będziecie mieć poduszkę finansową, to się nie będziesz stresować, że coś wypadnie i nie będziecie mieli z czego zapłacić? Poza tym, jak dagsam mówi, można się umówić np. na raty w klinice (to też ludzie, którzy kochają zwierzęta, myślę, że można się dogadać w szczególnych przypadkach), czy też wziąć jakąś jednorazową pożyczkę. Wiadomo, że możecie mieć pecha i trafi się Wam chorowity egzemplarz -- ale podobnie jest z decyzją nawet o dziecku, nikt nie zakłada od razu, że będzie alergikiem, albo będzie chorowite, ale czasem się tak zdarza i ludzie sobie radzą, wszystko jest do zrobienia, jak się ma odpowiednią motywację. Powodzenia w podjęciu decyzji!
napisał/a: daffodil1 2016-02-07 11:18
napisal(a): ja podejrzewam, że z tych 4 tysięcy na początek na pewno Wam coś zostanie, a jak będziecie mieć poduszkę finansową, to się nie będziesz stresować,
ja podejrzewam, że większość zostanie... największy jest koszt psa, a reszta albo tania albo zbędna albo da się znaleźć w domu zamiennik. Bardziej bym wzięła pod uwagę kasę przeznaczona na szkolenie, jeśli się Wam trafi nieznośny egzemplarz i nie będziecie wiedzieli jak sobie z nim poradzić.
napisał/a: e-Lena 2016-02-07 14:27
A ja bym się (JUŻ) na psa nie zdecydowała (zwłaszcza na takim małym metrażu z rodziną na podorędziu), chociaż zawsze bardzo chciałam go mieć. Miałam możliwość mieszkania i opiekowania się "nieswoim" (karmiłam, wyprowadzałam i niańczyłam), więc z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że rzeczywistość znacznie różniła się od moich wyobrażeń na temat tego "jak to będzie fajnie jak będę mieć psa" (typu 7. piętro, pies z przeziębionym pęcherzem, ja w piżamie i z gorączką, pobudka o 5. rano i wjeżdżanie i zjeżdżanie - dosłownie - co 15-20 minut) Jestem zwierzoprzylepą, ale z poczucia odpowiedzialności i przywiązania do swobody decyzyjnej nie zdecydowałabym się na takie posunięcie. Z dwojga złego chyba lepszy jest kot, którego nie trzeba wyprowadzać i który chętniej zajmuje się sam sobą.

Myślę, że jest zupełnie inaczej, kiedy człowiek wychowuje się z psem "od dziecka" i jego obecność jest zupełnie oczywista a inaczej, kiedy przystosowany jest do jakiegoś określonego trybu życia, w którym nagle pojawia się niesforny zwierzak. Rodzina - choć na początku chętna do pomocy - też nie zawsze wywiązuje się z obowiązków i pojawia się problem, bo trzeba wyjść na imieniny do znajomych, bo Sylwester, bo na wakacjach w hostelu nie chcą zwierząt, bo syn idzie do kolegów a mąż na mecz, a psem trzeba się zająć.

I jeszcze - odnośnie mopsów - weź pod uwagę, że te psy CHRAPIĄ (jak chłopy po zgrzewce browarów), wymagają troskliwszej opieki (ze względu na budowę ciała są bardziej narażone na przeziębienia i choroby) i potrzebują zwiększonej uwagi "wybranego" członka rodziny. Jak sobie kogoś upatrzą, to będą za nim łazić i jęczeć jak zostaną same.
napisał/a: Borusia 2016-02-10 11:47
Valkiria_, ja bym się na Twoim miejscu zdecydowała na psa. Widzę, że odpowiedzialnie podchodzicie do tematu Możecie zrobić tak, jak efryna radzi, odłożyć sobie pewną kwotę z tych początkowych na wszelki wypadek. A mops to mały pies, więc koszty utrzymania nie będą strasznie wysokie. To dotyczy zarówno karmy, jak i opieki weterynaryjnej, bo leki dawkuje się wg wagi, więc inne są koszty w przypadku 7 kilowego mopsa, a inne przy 60 kilogramowym dogu
Dobrze, że macie kogoś chętnego do pomocy w przypadku wyjazdów czy innych powodów nieobecności.
A to, że mieszkacie w bloku nie ma większego znaczenia. Pies podczas Waszej nieobecności będzie najprawdopodobniej spał. Noo, chyba, że traficie na wyjątkowo psotny egzemplarz, który z nudów będzie niszczył mieszkanie Jednak zwykle psy zachowują się tak w wieku szczenięcym, a potem wyrastają. Spacery też na początku bardzo często, a potem 3, ewentualnie 2 spokojnie wystarczą. I to nie jest tak, że jak ktoś ma dom z ogrodem to problem spacerów ma z głowy. Owszem, jest łatwiej, bo czasem wystarczy tylko wypuśćić psa z domu, ale na spacery poza podwórko też się chodzi, a przynajmniej powinno. My codziennie oprócz przebywania na podwórku chodzimy połazić na łąki, od piętnastu minut do dwóch godzin, zależy od pogody i czasu.
Piszę to jako właścicielka 3 psów i 2 kotów Teraz w domu z podwórkiem, a wcześniej przez około 14 lat średni pies w bloku.
napisał/a: muslina 2016-02-10 13:02
też to miałam proponować, ale ktoś mnie uprzedził :) Poczekać jeszcze kilka miesięcy, odłożyć np. jeszcze 500zł i przygarnąć psinkę, skoro wszystko już przemyślane :)