Prosze o opinie

napisał/a: Ami84 2015-05-17 16:36
Z gory przepraszam za długość watku ale mysle ze moge spodziewać sie opinii trafnej tylko wtedy kiedy opisze sytuacje szczegółowo.
Tym ktorzy poświęcili czas na przeczytanie i odpowiedz - doceniam bardzo i dziekuje.

Nie jestem mężczyzna, ale znalazłam się tutaj z prośbą o męską opinię.
Opisywałam już mój problem na forum dla kobiet gdzie jeden z użytkowników mężczyzn miał zupełnie inne zdanie niż one i poradził mi abym zapytała w iście męskim gronie.

Za wszelkie wypowiedzi będę bardzo wdzięczna.

Oczywiście mój problem dotyczy związku.
Poznaliśmy się na portalu randkowym.
Potem 2,5 miesiąca wymieniania wiadomości tam. Następnie 3 miesiące pisania na GG. Potem ponad dwa miesiące jego czekania na pierwsze spotkanie bo mi ciągle coś wypadała. Kontakty te inicjował tylko on. Był niebywale cierpliwy w tym wszystkim.
Spotkaliśmy się w końcu- było uroczo (kwiaty, kino, spacer, kolacja). I tak spotykaliśmy się na takim neutralnym gruncie prawie pół roku. Mniej więcej co 2 tygodnie. To był cudowny czas.
Po tym czasie zdarzyło się tak, że zaprosił mnie na wesele i musiałam spać u niego- oczywiście wiadomo czym to się skończyło. Przyznam się, że dla mnie było to za szybko ale cóż nie idzie się cofnąć wstecz. I tak od tej pory zaczęliśmy się spotykać bardziej u niego czy u mnie. Od czasu do czasu jakaś randka "na mieście". Niemniej to związek na odległość bo dzieli nas 120 km.

On mężczyzna po 10 letnim nieudanym związku- mieszkali razem, żeli jak małżeństwo. On przyznaje, że to jego wina że kobieta go zostawiła bo nie chciał ani dzieci ani ślubu (nie umie wytłumaczyć dlaczego) a potem było już za późno. Przeszedł terapie psychologiczną na ten temat w ośrodku pomocy rodzinie. W mieszkaniu wiszą nadal jej rysunki. Ja po 9 latach życia w samotności po nieudanym związku z którego mam syna. Syn nie ma kontaktu z ojcem. Ja stwierdziłam, ze jednak do szczęścia potrzeba mi mężczyzny.

Przez ten cały czas On mówił dużo o tym, że szuka kogoś na stałe, że chce rodziny i dzieci. Ja sceptycznie do tego podchodziłam przez pewien czas bo było dla mnie za wcześnie na takie deklaracje ale później stwierdziłam, że ok poddaje się fali bo przecież też tego chce. Wymyślał imiona dla dzieci, rasę i imię dla naszego psa. Remontował mieszkanie żebyśmy mogli razem zamieszkać. Wymyślał gdzie mogłabym pracować w jego mieście.

No niby bajka ale:
1. Rok temu pojechał z kolegą w góry jego autem na tydzień. Kiedy do mnie dzwonił w tym czasie nigdy kolegi nie było słychać. Wspólnych zdjęć z tego wypadu brak. Jego są tylko w pojedynkę. Kiedy wracał z tych gór autem wstąpił do mnie sam. Mówił, że żona kolegi sie wściekła że tak długo go nie ma i wrócił wcześniej pociągiem.
Raz na miesiąc-dwa jedzie do tego kolegi 300 km od domu aby z nim spędzić weekend. Dzwoni wtedy do mnie ale na jego warunkach i nigdy nie słychać w tle nikogo- kolegi, zony, dziecka. Po wyjedzie niezwykle barwnie opisuje wyjazd jednak- wiem, że ten kolega istnieje naprawdę i to jego jedyny kolega (studia itd).
Raz po raz wieczorami nie odbiera ode mnie telefonów (są to czasem dni w tygodniu, czasem ale rzadko w weekend)- mówi, że zasnął. Dzwoni potem ok jedenastej czy północy zaspany życzyć mi dobranoc.
Czasem jak do niego dzwonię wieczorem ma zajęty telefon godzinę czy dwie- rzadko to się zdarza- raz- trzy na miesiąc. Mówi, że rozmawia z siostrą ale ja wiem, ze maja raczej niepoprawne stosunki i są odmienni a on sam mówił, że nie mają tematów do rozmów.
I tutaj sedno: przez ten cały czas ma konto na portalu randkowym. Niby nie loguje się tam często - raz lub dwa na miesiąc ale ma. Kiedy zapytałam po co mu one odpowiedział, że po to, że jak nam nie wyjdzie to jemu to konto będzie potrzebne a nie chce go znowu opłacać. Kiedy zapytałam dlaczego się na nie czasem loguje odpowiedział, że z ciekawości. Kiedy mnie to przyznam zabolało i poprosiłam aby je zlikwidował nie zrobił tego nawet gdy oznaczałoby to koniec naszego związku. Stwierdził, że to bez sensu związek skoro nie mamy do siebie zaufania. Ja w głupocie wróciłam na ten portal randkowy (to ten sam na którym się poznaliśmy). Jest zazdrosny troszkę (pyta kto do mnie pisze i o czym) ale specjalnie go to nie rusza. Nadal loguje się tam rzadko.
Ogólnie jak się nie spotykamy w weekend to nie ma takich sytuacji, że on np nie odbiera telefonów jakby mnie unikał czy nie odbiera i w tle słychać jakieś głosy jakby gdzieś czy z kimś był.
Ciekawy był przypadek Sylwestra ostatniego. Nie umiał się sprecyzować co robimy. Ja wymyśliłam, że mamy zaproszenie do moich znajomych na domówkę. Tematu jednak on unikał, rozmywał się. Uznałam, że nie ma sensu go dalej poruszać i nasza obecność odmówiłam. Pogodziłam sie, że siedzimy w domu (osobno). Na kilka godzin przed domówką on zadzwonił o której będę gotowa. Kiedy mu powiedziałam, że wizytę odmówiłam stwierdził, że chyba jestem niepoważna i to teraz moja wina, że spędzimy Sylwestra w domu. Do mnie jednak tez nie przyjechał. Siedział jednak w domu (dzwoniłam kilka razy odbierał, cisza, w tle TV)

I moja zagwozdka: czy on kogoś szuka. Nie interesuje mnie bycie opcją tymczasową. Po drugie czy gdyby mu zależało to nie zlikwidowałby tego konta na portalu randkowym?

2. Rodzina i znajomi. Nie znam ich. Byliśmy co prawda razem na dwóch weselach u jego rodziny i nie krył się z uczuciami do mnie. Miałam wrażenie, że chętnie mnie wszystkim przedstawia i z jakaś taką dumą. Na tych weselach jednak nie było jego rodziców ani rodzeństwa. Kiedyś - chyba po kilku miesiącach naszego związku zaprosił mnie do swoich rodziców. Ja jednak wtedy nie zgodziłam się na to twierdząc, że jest za wcześnie. Temat ucichł. Teraz kiedy o tym wspominam on mówi, że ok ale temat jakoś się rozmywa. Bardzo chciał poznać moich rodziców. Poznał ojca. Jak miał poznać mamę spanikował. Nie zna mojego rodzeństwa i jakoś się nie kwapi do tego. Ja nie znam jego przyjaciela i nigdy jego poznania mi nie proponował. Fakt sprawa utrudniona bo do przyjaciela 300 km i on tam jedzie na cały weekend ale myślę, że tak długo jesteśmy razem, że to nie problem żebym ja też jechała. Ten przyjaciel notabene ma żonę, która jest siostrą jego ex.
Innych znajomych nie ma- to taki typ, który nie chadza nigdzie i wystarcza mu jeden przyjaciel i dobre filmy na DVD.

I moja zagwocha: czy on mnie traktuje poważnie bo podobno facet traktuje poważnie jak włącza dziewczynę do swojego życia rodzinnego i znajomych? Jesteśmy razem dwa lata a ja nie znam nikogo.

3. Troska.
Niby mówi, że się o mnie martwi ale ja tego nie czuję. Dużo podróżuję po Polsce. Faceci moich kolezanek zawsze dzwonią czy już wyjechały, czy już są na miejscu itd. On nigdy nie dzwoni. Kiedy go o to pytam mówi mi, że wie, że doskonale sobie poradzę i zadzwonię kiedy będzie coś nie hallo. Kiedyś go prosiłam, żeby pojechał ze mną i moim synem do lekarza ale odmówił.
Mogę wyjść na imprezę tak jak wczoraj. Niby był zazdrosny (dogadał mi, że wychodze sama bo on nie wychodzi, kontrolował jak się ubiorę itd). Impreza była dość daleko (100 km) a ja sama z koleżankami. Jednak wysłał mi sms'a w nocy jak się bawię i nic więcej. Faceci kolezanek dzwonili w nocy czy wszytsko w porządku. On nic. To ja zadzwoniłam dziś o 12:0 pierwsza.
Kiedyś zepsuł mi się telefon i nie mogłam dzwonić ani ja ani on się dodzwonić przez dwa. Jakoś przeszło to bez echa czy się ze mną coś stało czy nie. Jakoś go to nie obeszło. Ja szalałabym z niepokoju.

I pytanie: czy facet nie powinien się bardziej troszczyć o swoją kobietę?

4. Wspólne spędzani czasu i wydatki.
Nie jestem typem takowym, że chciałabym się uwieszać na facecie. Jednak np jak jadę do niego to zero rzeczy w lodówce. Jesli chcę coś ugotować to biegnę do sklepu. Owszem on czasem pójdzie kupi maliny czy winogrona albo powie, że w lodówce jest takie mięso i kogę je zrobić. Owszem czasem wpada na pomysł - pójdźmy coś zjeść na mieście- ja płacę. Wyjścia płacimy mniej-więcej po połowie. Raz ja a raz on. Więcej jeździmy moim niż jego samochodem bo jemu to się nigdy po auto do garażu nie chce iść a ma kawałek (400 m).
Ja mu początkowo kupowałam coś na urodziny czy imieniny czy gwiazdkę ale przestałam. Przez te dwa lata związku nie dostałam nic na takie okazję (owszem pamiętał i składał życzenia urodzinowe, imieninowe czy wesołych świąt). Owszem kupuje mi dość często kwiaty (z raz w miesięcy). Owszem kiedyś jak mu się wyżaliłam, że chce mikser tej a tej firmy i nie mogę znaleźć to znalazł i mi kupił.

Moje pytanie: czy facet nie powinien bardziej się troszczyć o robienie prezentowych niespodzianek? Nie mam tu na myśli pierścionka z brylantem ale o gest. Przecież na gwiazdkę mógł kupić mi głupie śmieszne skarpetki a na urodziny głupią posrebrzaną bransoletkę ale lepiej nie było kupować nic.

5. Przestał mówić o wspólnej przyszłości tyle co kiedyś.
Kiedyś mówił o tym naprawdę dużo. Teraz od czasu wspomni, że kiedyś jak będziesz moją żoną albo nasze dzieci. Są to rzadkie przypadki. Kiedy wtrąci, że kiedyś razem zamieszkamy a ja pytam kiedy kończy temat, Remontuje to mieszkanie już dwa lata. Zostało mu całkiem sporo- w takim tempie jeszcze z 4 wiosny. Nie śpieszy mu się. Znajduje inne zajęcia.
Zawsze mówił na początku, że jemu teraz 1,5 roku wystarczy żeby stwierdzić czy chce z kimś być. Minęło dwa....
Pierścionka brak.

Moje pytanie: czy on na te historie o rodzinie chciał mnie tylko złapać? Czy tak naprawdę nie chce się ze mną wiązać? A może ja go czymś przestraszyłam i zmienił swoje zamiary?

6. Rozmowy telefoniczne.
Kiedyś pisał kilka razy dziennie sms'y. Dzwonił też 2-3 razy dziennie. Wieczorami potrafiliśmy rozmawiać przez 2-3 godziny.
Teraz czasem rano napisze sms'a. telefonów często nie odbiera. Oddzwania wieczorem albo czasem nie. Często kończy rozmowę- spławia mnie. Zapytany dlaczego mówi, że ile można rozmawiać przez telefon, że ma go już dość itd.

Ja naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Nie chce trwać w związku, który zmierza donikąd.
Jeśli poradzicie mi, że mam z nim o tym porozmawiać to uprzedzam, że nie bardzo się da. On moje próby rozmowy co z nami kwituje tym, że bardzo mnie kocha, że nigdy mnie nie zostawi i na tym temat się kończy. Kiedy próbuję powiedzieć mu jasno jakie mam potrzeby np. żeby częściej dzwonił lub bardziej się o mnie martwił to on zmienia się na jeden-dwa dni. Potem wszystko wraca do normy. Zresztą co to za zmianą na przymus :((

Zaznaczę, że bardzo go kocham, myślałam, że to już TEN. jednak czuje się w tym zwiazku jakas nieważna, olewana, niekochana...

Prosze o Waszą męską opinię....
napisał/a: e-Lena 2015-05-17 18:01
Wprawdzie pytasz o zdanie mężczyzn, ale pozwolę sobie napisanie i poinformowanie, że doczytałam do tego momentu:
Ami84 napisal(a):I tutaj sedno: przez ten cały czas ma konto na portalu randkowym. (...) Kiedy zapytałam po co mu one odpowiedział, że po to, że jak nam nie wyjdzie to jemu to konto będzie potrzebne a nie chce go znowu opłacać.
po czym przerwałam czytanie, bo nie było sensu go kontynuować.

Facet Cię NIE CHCE i jesteś dla niego przejściówką pomiędzy poprzednią relacją, a kolejną, na którą z radością szykuje sobie grunt, albo która już się rozpoczęła. Tracisz tylko cenny czas, energię i godność.

Ile masz lat? Naprawdę musisz pytać aż na forach internetowych o tak oczywiste sprawy jak szacunek i "zdrowe" męskie odruchy? Nie czujesz intuicyjnie, że to nie tak powinno wyglądać i że zakochany mężczyzna (MĘŻCZYZNA!) zachowuje się w stosunku do swojej wybranki zdecydowanie inaczej?
napisał/a: Ami84 2015-05-17 18:15
E-Lena dziekuje :)
Kobiece opinie tez sa dla mnie wazne.
I tak jak Ty mówiły panie na innym forum. Dla mezczyzn nie było juz to tak oczywiste.

Ile mam lat? 31. I zero doświadczeń w związkach bo pierwszy moj zwiazek to było dno i potem stwierdziłam ze chce byc sama. Ja naprawde nie wiem jak to powinno wygladac. Dlatego pytam o niezależna opinie.

I teraz apropo tego konta na portalu do ktorego głownie nawiązujesz. On naprawde sie tam nie loguje. Wiem to na 100%. Raz na miesiac mniej - wiecej. Dla mnie sprawa bylaby oczywista gdyby to było konto założone po naszym zapoznaniu ale to jest cały czas to samo konto na ktorym sie poznaliśmy. Sprawa bylaby oczywista gdyby tam aktywnie kogos szukał. A czy aktywnym szukaniem mozna nazwac logowanie raz gora dwa w miesiacu kiedy jest w pracy w godzinach przedpołudniowych? To sie nie dzieje wieczorami kiedy tam rzeczywiscie idzie z kims pogadac. I gdyby rzeczywiscie z kims tam nawiązywał znajomość to czy odpowiedz raz na dwa tygodnie to by wystarczyła? Bo jak my sie tam poznawaliśmy to pisal nawet kilka razy dziennie.
napisał/a: e-Lena 2015-05-17 18:25
Jeżeli facet jest pewny, że znalazł tę jedyną, nie szuka innych i nie tylko nie loguje się "czasami" na serwis randkowy, ale usuwa z niego konto
Najlepsze co możesz zrobić, to zapytać o zdanie mężczyzn znajdujących się w Twoim otoczeniu, najlepiej takich, których uważasz za rozsądnych i dbających o swoje rodziny. Piszesz, że masz koleżanki i ich partnerzy się o nie troszczą - zapytaj więc tych mężczyzn, co sądzą o Twojej relacji i Twoim facecie. Znają Cię, widują, będą mieć więc łatwiejsze zadanie.

Jesteś dorosłą kobietą i fakt, że piszesz tutaj (i pisałaś na innych forach) już pokazuje, że TO NIE JEST TO, czego chcesz i czego potrzebujesz. Ten "związek" jest totalnie przechodzony i sztucznie (prawie dwa lata!) utrzymywany na etapie "wczesnego poznania". Jak dla mnie nie ma tu nawet przesłanek, że to będzie solidna relacja i - potencjalnie - szczęśliwe małżeństwo.
napisał/a: Ami84 2015-05-17 18:32
Dziekuje :)

Niestety nie mam kogo zapytac w realu. Moje stosunki z facetami kolezanek sa nie na tym poziomie.
Nie liczyłabym na to ze beda szczerzy (raczej powiedza cos zeby nie zrobic mi przykrosci) i wstydzę sie.

Wolalabym w sieci i anonimowo.


Co znaczy ze on jest sztucznie przechodzony?
Czy odleglosc nie jest wystarczającym powodem tego ze tak to wyglada?
On czasem jedzie do mnie te 120 km w jedna stronę żeby pobyć 3-4 godziny. Czy to nie jest dowod na to ze jednak jakos mu zalezy?
napisał/a: KokosowaNutka 2015-05-17 18:36
Jestes az tak zdesperowana zeby trzymac sie faceta, ktory generalnie ma Cie gdzies? Lepiej zostaw go i zachowaj twarz bo on rzuci Cie jak tylko pojawi sie na horyzoncie inna panna.
napisał/a: Ami84 2015-05-17 18:39
Zdesperowana?
Nie.
Po prostu włożyłam w ten zwiazek mnistwo czasu i nie chce pochopnie rezygnować.
Po drugie nie ukrywam ze jestem zakochana. Co tez nie znaczy ze z tego powody chce brnąc w jakies bagno.
napisał/a: e-Lena 2015-05-17 18:39
Tylko, że realne związki nie są anonimowe, tylko publiczne i zawsze znajdują się w jakimś szerszym kontekście Na forum nigdy nie uzyskasz satysfakcjonujących odpowiedzi, bo ludzie nie są w stanie określić kim jesteś, jakie masz problemy, kim jest Twój facet i czy wszystko odbywa się dokładnie tak, jak coś napisałaś czy zinterpretowałaś.

Dlaczego w ogóle tkwisz w tym związku? Co z niego masz? Może celowo wybrałaś sobie takiego człowieka i jesteś z nim z pełną premedytacją, choć doskonale wiesz, że "z tej mąki nie będzie chleba" i nawet odpowiada Ci, że na co dzień mieszkasz daleko od niego i nie masz z nim regularnego kontaktu? Jesteś DDA? Pochodzisz z rozbitej rodziny? Co Cię tak kręci w tym człowieku, że chcesz go za partnera na całe życie i potencjalnego ojczyma dla Twojego dziecka?
napisał/a: Ami84 2015-05-17 18:46
Nie jestem z rozbitej rodziny.
Nie jestem tez DDA.

Co dawał mi ten zwiazek? Hmmmm ...
1. To jak starał sie na samym poczatku mnie zauroczyło. Wydawało mi sie ze jest to gwarantem tego ze mnie kocha i mu zalezy. Był taki czas ze ja z powodu choroby taty nie moglam sie z nim widywać zbyt czesto. Znosił to.
2. Wizja tego ze chcemy tego samego czyli rodziny. On nadal duzo o tym mowi ale działań brak.
3. Naprawde mi z nim dobrze kiedy juz sie widzimy.
4. Naprawde fajnie podszedł do mojego dziecka. Czesto o niego pyta. Maja dobry kontakt.
5. Wydawał sie naprawde fajnym materiałem na towarzysza zycia. Nie pije, nie pali, nie imprezuje. Ma dosc konkretne plany na przyszlosc. Prowadzi swoja firme.
napisał/a: e-Lena 2015-05-17 18:48
napisal(a):Co znaczy ze on jest sztucznie przechodzony?
Czy odleglosc nie jest wystarczającym powodem tego ze tak to wyglada?
On czasem jedzie do mnie te 120 km w jedna stronę żeby pobyć 3-4 godziny. Czy to nie jest dowod na to ze jednak jakos mu zalezy?

Ami, może jestem jakąś totalną kosmitką, albo otaczają mnie naprawdę fajni mężczyźni, ale moi znajomi potrafili kupować pierścionek zaręczynowy dwa dni po tym, jak pierwszy raz poznali swoje kobiety (jeden facet dla picu czekał trzy tygodnie, żeby nie wyjść na wariata i choć dla mnie wariatem był, dopiął swego z taką pewnością, że dzisiaj jest szczęśliwym mężem i tatą dwójki dzieci), porzucać bez żalu dotychczasowe rozrywkowe życie ("bo tak!"), jeździć CO TYDZIEŃ po 500km, żeby spotkać się z dziewczynami, a później robili wszystko, żeby jak najszybciej przeprowadzić się do nich, albo ściągać je do siebie (i na pewno nie robili tego tylko "czasami"), robić błyskawiczne rozeznanie wśród znajomych swoich wybranek i prezentować się z jak najlepszej strony i angażować się całym sercem w budowane relacje.

Ja też jeżdżę czasami do swoich znajomych, których nie widzę tygodniami, czasami do nich zadzwonię i zapytam co słychać, a czasami zadzwonią oni. I fakt, jest to dowód, że "jakoś mi zależy". Ale nie wiem czy to dobra metoda, żeby w taki sposób okazywać MIŁOŚĆ i dozgonne ODDANIE drugiej osobie

A związek jest "sztucznie przechodzony", bo trwa już dwa lata i nie zostały w tak długim czasie poczynione żadne kroki sugerujące zmianę na lepsze. Przez dwa lata nie poznaliście swoich rodzin, nie znacie swoich przyjaciół, nie potraficie ze sobą szczerze rozmawiać, budujecie coś na domysłach, podejrzeniach i wyobrażeniach, nie zbliżyliście się do siebie ani mentalnie, ani fizycznie - nie mieszkacie razem, ani nie chcecie razem zamieszkać, Twoje dziecko nie ma okazji zbudować z nim jakiejkolwiek więzi, on się Tobą nie interesuje, Ty nie potrafisz stanowczo zaprotestować. To jest coś, co jest utrzymywane w sposób sztuczny.

I myślę, że BARDZO odpychasz od siebie smutną prawdę
napisał/a: Ami84 2015-05-17 18:58
Masz racje ....
Dziekuje za opinie.


Tylko jak teraz zyc .....
napisał/a: e-Lena 2015-05-17 19:07
Prawda jest taka, że Twoje życie niewiele się zmieni Po prostu już "czasami" nie będziecie się widywać i "czasami" rozmawiać przez telefon. Reszta pozostanie taka sama jak wczoraj, pół roku temu, rok temu i dwa lata temu.

Rozumiem, gdybyście byli nastolatkami, studiowali w dwóch różnych miejscach i mieli jakieś zobowiązania, ale jesteście DOROSŁYMI ludźmi, z jakimś życiowym bagażem. Chcę wierzyć, że na takim etapie życia budowanie relacji przebiega trochę inaczej, bardziej rozważnie i odpowiedzialnie.