Dlaczego mężczyźni się (nie) oświadczają
napisał/a:
chabrowa1
2014-04-05 13:46
też kiedyś myślałam, że jeśli jest się w długoletnim związku i chłopak nie chce się oświadczyć, tzn, że tak naprawdę jest z dziewczyną (jak tu któraś z Was napisała) 'z wygody czekając na inne okazje'. Sama długo wyczekiwałam na ten moment i dlatego w głowie zaczęłam układać sobie różne tłumaczenia, między innymi takie. Ale teraz kiedy już patrzę na wszystko z perspektywy czasu i 'na chłodno', to ciężko byłoby mi wrzucić wszystkie długoletnie związki do jednego wora. Nie zawsze jest tak, że jak facet NAPRAWDĘ CHCE, to nic mu nie stanie na przeszkodzie i zaręczy się ze swoją wybranką dajmy na to po pierwszym miesiącu znajomości. Sama mam wśród znajomych wiele par, które są ze sobą po 10 lat i dłużej... i o ślubie ani myślą Kiedyś zapytałam kumpla kiedy zamierza w końcu coś zadziałać w temacie. To mi odpowiedział, że jak jego dziewczyna zaciąży, to dopiero będą myśleć może po prostu nie czuł potrzeby, żeby mi się tłumaczyć, a może serio mają w zasadzie mieli naprawdę taki pomysł na życie. Napisałam w czasie przeszłym, bo jednak coś się pozmieniało, dzidziusia w drodze nie ma, a spotkaliśmy się z nimi przypadkiem na targach ślubnych co nie zmienia faktu, że jakie powody by nimi nie kierowały czy do zawarcia małżeństwa czy wręcz odwrotnie do wstrzymania się od niego, to chyba najważniejsze, że są szczęśliwi?
napisał/a:
asieczka92
2014-04-05 16:24
dziwne mają do tego podejście, ale ważne, że byli jednogłośni i szczęśliwi w tym. A po drugie tworzą jak dla mnie idealny związek, są wspaniałymi ludźmi, teraz rodziną
napisał/a:
lisbeth871
2014-04-05 16:35
tego nikt nie neguje
Ważne że się dobrali.
napisał/a:
asieczka92
2014-04-05 16:47
dokładnie
każdy robi tak aby mu było dobrze, albo tak jak pisze chabrowa,
każdy robi tak aby mu było dobrze, albo tak jak pisze chabrowa,
napisał/a:
Cygnus-X1
2014-05-07 09:25
Utarło się u nas takie myślenie, że po ślubie wszystko się zmienia, oczywiście na gorsze. I ludzie w to wierzą. Poza tym oświadczyny mają prowadzić do ślubu/wesela. A to kolejny wydatek. No i wreszcie, jest to duże zobowiązanie ;] Zaręczyny to nie jest wydarzenie "ot tak" ;]
[ Dodano: 2014-05-07, 09:25 ]
Utarło się u nas takie myślenie, że po ślubie wszystko się zmienia, oczywiście na gorsze. I ludzie w to wierzą. Poza tym oświadczyny mają prowadzić do ślubu/wesela. A to kolejny wydatek. No i wreszcie, jest to duże zobowiązanie ;] Zaręczyny to nie jest wydarzenie "ot tak" ;]
[ Dodano: 2014-05-07, 09:25 ]
Utarło się u nas takie myślenie, że po ślubie wszystko się zmienia, oczywiście na gorsze. I ludzie w to wierzą. Poza tym oświadczyny mają prowadzić do ślubu/wesela. A to kolejny wydatek. No i wreszcie, jest to duże zobowiązanie ;] Zaręczyny to nie jest wydarzenie "ot tak" ;]
napisał/a:
sheldon1
2014-10-13 20:53
Proste świat się zmienia. W dzisiejszych czasach nawet księża się pytają po co ludzie biorą ślub jak za chwilę się rozwodzą.
napisał/a:
PocketMouse
2014-10-15 11:07
Zależy od człowieka.
Mój przyjaciel nie oświadczył sie dla dziewczyny przez 8 lat, chociaż wiedział, że chce z nią być. Po prostu uznał, że jeśli sie zaręcza, to nie odkłada ślubu, a od razu po zaręczynach zaczynają planować, rezerwować itd., a jak wiadomo do tego potrzebna jest kasa :P
Mój przyjaciel nie oświadczył sie dla dziewczyny przez 8 lat, chociaż wiedział, że chce z nią być. Po prostu uznał, że jeśli sie zaręcza, to nie odkłada ślubu, a od razu po zaręczynach zaczynają planować, rezerwować itd., a jak wiadomo do tego potrzebna jest kasa :P
napisał/a:
wiolaa27
2014-10-17 15:53
Różnie bywa, ale ważnym argumentem są właśnie sprawy majątkowe. Jak się nie ma pieniędzy, to ciężko przychodzi myślenie o układaniu dalszych planów.
napisał/a:
Najgorzej
2014-11-04 10:51
Ja akurat nie widzę wielkiego sensu w zawieraniu związku małżeńskiego. No bo po co, na co mi to? Jedyne logiczne argumenty to jakieś tam zniżki przy wspólnym rozliczaniu niby i załatwienie papierkowej roboty, możliwość odwiedzania w szpitalu nieprzytomnego partnera itp. Ale to chyba też się wszystko da załatwić w inny sposób.
A tak oprócz tego no to po co? Przy ewentualnym rozstaniu same problemy, podział majątku, często ze stratą dla jednej ze stron itp.
Jak dla mnie bezpieczniejsze jest życie normalne, czyli jak się jest ze sobą to się jest, jak nie to nie. To jest dla mnie normalne. Bo po co się zobowiązywać od razu na całe życie? A skąd mam wiedzieć jak będzie za 10-20 lat?
Myślę że ma sens myślenie o słubie przy ewentualnym dziecku. Ale też niekoniecznie ;)
To całe pitolenie "bo to wszystko zmienia, małżeństwo to całe życie" zupełnie do mnie nie dociera. Śmieszy mnie jak ktoś tak mówi, a Ci którzy się nie zgadzają mają minusa wielkiego :D No bez przesady. Jak tak dla ciebie jest i dla Twojego partnera no to spoko, ale nie ma co krytykować innych.
Jak dla mnie to się wydaje słabe, takie opieranie całego życia na małżeństwie , wolę model życia niezależnego, ale razem, jeżeli rozumiecie o co mi chodzi. Ale to raczej genetycznie uwarunkowane i tak w większośći kobiety mają z tego co rozumiem. Chociaż ku mojemu zdziwieniu faceciteż mają czasem ciągoty małżeńskie :)
Mówi się, że kobieta potrzebuje jednego stałego partnera, po to by ją wspomagał przy wychowaniu potomstwa, by zapewnić mu byt, a facet chce mieć potomstwo z jak największa liczbą partnerek, by zapewnić przedłużenie swojemu gatunkowi. Jeżeli to prawda, to ciekawe że w naszym modelu akurat wygrywa opcja kobiet i jest uważana za tą "normalną". No nic, chyba trochę popłynąłem z tematem, ale jakoś tak wyszło :)
[ Dodano: 2014-11-04, 11:14 ]
Żadnego ślubu przed seksem. Bardzo dobra zasada, nie wiem co tu takiego śmiesznego. Mieszkanie przed ślubem (o ile już musimy takowy wziąć), jest też jak najbardziej mile widziane.
A tak oprócz tego no to po co? Przy ewentualnym rozstaniu same problemy, podział majątku, często ze stratą dla jednej ze stron itp.
Jak dla mnie bezpieczniejsze jest życie normalne, czyli jak się jest ze sobą to się jest, jak nie to nie. To jest dla mnie normalne. Bo po co się zobowiązywać od razu na całe życie? A skąd mam wiedzieć jak będzie za 10-20 lat?
Myślę że ma sens myślenie o słubie przy ewentualnym dziecku. Ale też niekoniecznie ;)
To całe pitolenie "bo to wszystko zmienia, małżeństwo to całe życie" zupełnie do mnie nie dociera. Śmieszy mnie jak ktoś tak mówi, a Ci którzy się nie zgadzają mają minusa wielkiego :D No bez przesady. Jak tak dla ciebie jest i dla Twojego partnera no to spoko, ale nie ma co krytykować innych.
Jak dla mnie to się wydaje słabe, takie opieranie całego życia na małżeństwie , wolę model życia niezależnego, ale razem, jeżeli rozumiecie o co mi chodzi. Ale to raczej genetycznie uwarunkowane i tak w większośći kobiety mają z tego co rozumiem. Chociaż ku mojemu zdziwieniu faceciteż mają czasem ciągoty małżeńskie :)
Mówi się, że kobieta potrzebuje jednego stałego partnera, po to by ją wspomagał przy wychowaniu potomstwa, by zapewnić mu byt, a facet chce mieć potomstwo z jak największa liczbą partnerek, by zapewnić przedłużenie swojemu gatunkowi. Jeżeli to prawda, to ciekawe że w naszym modelu akurat wygrywa opcja kobiet i jest uważana za tą "normalną". No nic, chyba trochę popłynąłem z tematem, ale jakoś tak wyszło :)
[ Dodano: 2014-11-04, 11:14 ]
Żadnego ślubu przed seksem. Bardzo dobra zasada, nie wiem co tu takiego śmiesznego. Mieszkanie przed ślubem (o ile już musimy takowy wziąć), jest też jak najbardziej mile widziane.
napisał/a:
KokosowaNutka
2014-11-04 17:28
Chodzi o to, ze wiele osob mowi, ze wszystko po kolei, ze najpierw slub a potem wspolne mieszkanie, itp a jak sie ich spytac czy juz seks byl to oczywiscie, ze tak. Czyli nie wszystko po kolei ;) Tacy niby katolicy (bo to oni zazwyczaj opowiadaja o tej kolejnosci).
Najgorzej, a co do Twojej wypowiedzi odnosnie 'po co brac slub' to powiem tak-jesli czlowiek jest pewny swoich uczuc do partnera, jesli czuje sie z nim najlepiej na swiecie, jesli partner odwdziecza sie tym samym i to on daje Ci najwieksze szczescie i spelnienie to slowa typu 'przy ewentualnym rozstaniu same problemy' , 'a skąd mam wiedzieć jak będzie za 10-20 lat?', 'jak się jest ze sobą to się jest, jak nie to nie' zupelnie nie wchodza w gre. Ja nie mysle o ewetualnym rozstaniu bo wiem, ze sie nie rozstaniemy i co za tym idzie takze wiem z kim bede za te 10 czy 20 lat (no chyba, ze ktores z nas kopnie wczesniej wkalendarz ale to juz nie jest od nas zalezne). Mysle, ze jesli spotkasz te wlasciwa osobe to takie mysli tez nie beda w ogole zaprzatac ci glowy.
Choc oczywiscie moze byc tak, ze ludzie, ktorzy sie bezgranicznie kochaja i chca byc na zawsze razem nie akceptuja idei malzenstwa. Zdarza sie. Mi w sumie slub tez jakos bardzo potrzebny nie byl. W powyzszych wypocinach chodzilo mi po prostu, ze jak wszystko gra to nie masz watpliwosci, ze nie wiesz, ze kto wie, roznie bywa, itp. (PS nie mowie o kilkumiesiecznych zwiazkach gdzie hormony robia Ci z mozgu papke i nie myslisz normalnie;P).
napisał/a:
meksykanka11
2014-11-04 17:53
jak to mój Narzeczony powiedział: Niech się kobiety nie dziwią, że facet nie chce im się oświadczać, skoro wszystko co chciał już od niej dostał. Po co to całe zamieszanie..
napisał/a:
KokosowaNutka
2014-11-04 17:59
Fajne podejscie- chajte sie z nia zeby wreszcie pobzykac.