bolesna prawda-jak sobie z nia poradzic

napisał/a: zalamana131 2014-08-26 22:27
Bylam pare lat w powaznym zwiazku,ogromne plany,dotychczasowe zycie do gory nogami.zaangazowalam sim na maxa bo to pierwsza wielka milosc byla i jako ze wydawalo sie ze mamy te same plany i cele tak rzucilam wszystko i postawilam na budowanie fundamentow dla przyszlej rodziny.niestety zwiazek nie byl dla mnie szczesliwy,ani troche.juz od poczatku bylo nie tak jak byc powinno i mimo rozowych okularow bylam tego swiadoma.reagowalam takze odrazu jednak delikatnie bo jak bardzo chcialam byc idealna i wprowadzic zasade tlumaczenia,rozmowy i zrozumienia.a ze to drobiazgi byly latwo przychodzilo mi wybaczac.z czasem bylo tego tyle ze zaczela sie histeria,a i powody byly powazniejsze.do tego fakt ze nagle do mnie dotarlo ze zadnych objawow wielkiej milosci o ktorej mowi- nie widze,ani nie czuje.z czasem zaczelam analizowac,porownywac,szukac w jego slowie czy spojrzeniu i niestety zawsze rozczarowana.za kazdym razem efekt byl wlasnie taki jaki nie powinien byc.zaczelo mnie bulwersowac i mowic o tym.tja.i zaczely sie coraz wieksze klotnie.to teraz byly 3lata w skrocie.sex od poczatku byl raz na miesiac bo twierdzil ze ma problemy i trzeba mu mojego wsparcia.wiec nie naciskalam.ale nim wynagradzal mi tego w inny sposob.zero jakiegokolwiek kontaktu,uczucia.to bylo pieklo dla mnie,ale ja to ta co kocha za mocno.na dobre i zle.bylismy jak malzenstwo,tylko ja to widzialam jak po 50latach,takie problemy.on twierdzil ze wszystko cacy bo to powazny zwiazek a nie nastoletnie milostki.jesli mi trzeba frajdy,prywatek i zabawy to powinnam mlodszego szukac (ja 26-on 32) .i tak zaczela sie paranoja.skoro mnie kocha to czemu nie to czy tamto.twierdzil ze taki jest.problem byl w tym ze niestety krotko przed czy po okazywalo sie przypadkiem ze jfnak taki nie jest.czyli jak chce to moze.kolejny powod mi wierzyc ze mnie nie kocha.bolalo ale ciagle walczylam by zaistniec.az sie stalo.zaczal bic,poniewierac,klamal juz zawsze.zniswczyl mnie totalnie.a ja jak ten zbity pies.nigdy nie przeprosil do dzis.to tak w skrocie.lata walczylam by odejsc.pewnie by mi sie nie udalo gdyby nie przypadek ze poraz kolejny mnie z naszego domu wyrzucil a ze ja juz tak slaba bylam ze pierwszy raz palcem nie kiwnelam i tak sie rozeszlo.ja wrak czlowieka,bez znajomej duszy,zero wsparcia i grosza zaszylam sie 200km dalej.plakalam do sluchawki jak mogl to czy tamto,a on tylko obrazal.to zaraz jak to wielka miloscia bylam i ze powinnismy porozmawiac.i tak dyskusje trwaly pol roku w te i we wte.az wyszlam z lozka i zaczelam walczyc z depresja.tak on co 3mies. Nagle znowu sobie przypominal i rujnowal moje samopoczucie znowu.tylko juz wtedy z mojej str.byly tylko wyrazne slowa odrzucenia.i nagle jak nidm on.pierwszy raz w zyciu otrzymalam urodzinowe zyczenia itd.pozostawilam bez echa.i tak coraz to sie przypomina.raz na pol roku.to juz 2 lata tak i 5moich nowych nr.ja ciagle cierpie.juz pogodzilam sie ze wszystkim i wiem ze nie wroce za nic,tylko jednego mi brak-przepraszam z jego str.nie bym wrocila,tylko bym wybaczyla i mogla zapomniec.to by znaczylo ze rozumie,bo wlasnie brak zrozumienia z jego str.mnie zabija.zamiast skruchy,choc raz-ciagla dyskusja.a ja mam dowody czarno na bialym.Na koniec dodam.cierpie strasznin do dzis,bo mnie tak sponiewieral ze gdzies moje ja wymarlo.wydaje sie ze wyszlam z tego bo niby juz zyje jako tako dalej,ale nie da sie zapooiec i cos nieraz mi sie skojarzy i magle mnie znowu dopadnie.tak tez tu wyladowalam z nadzieja ze ktos powie cos co mi ulzy. nie moge znalezc ukojenia,w niczym ani w nikim.teraz sie okazalo ze on jest w zwiazku i tylko wystarczy spojrzec i widze to o czym zawsze mowilam a on zaprzeczal-ze kazda przede mna i po mnie ma lepiej jak ja i to za nic.a ja ani dziekuje czy przepraszam.trafilo nie totalnie.nienawisc juz tak gleboka ze mnie zzera od srodka ale to przez ten bol z ktorym mnie zostawil,nie z zawisci,a jednak mnie to boli widzac ze teraz staje na glowie i mu zalezy a ja niby ta milosc jego zycia a palcem nie kiwnal i ani tego do dzis nie widzi. a ja sama i najgorsze moje zmartwienie to pewne trwale zmiany z ktorymi nie moge sobie poradzic.o braku wiary i nadzieji juz nie wspomne
napisał/a: e-Lena 2014-08-26 23:46
Zalamana13, przepraszam za off top i fakt, że żalę się akurat pod Twoim postem, ale brak znaków interpunkcyjnych - nie tylko w tym przypadku, ale także w wielu postach na tym forum, naprawdę utrudnia zrozumienie tekstu.

Czy nie można poświęcić tych kilku minut więcej na postawienie przecinków, kliknięcie akapitów czy zastanowienie się nad formą i tym, co właściwie chce się przekazać w swoim wątku? Przecież bycie zrozumianym jest w interesie piszącego.

Generując cokolwiek z telefonu/pod wpływem emocji/w nocy/po pracy też można pisać "po ludzku" i z zachowaniem jakichś podstawowych zasad formalnych, ortograficznych czy gramatycznych...Zdecydowanie ułatwiłoby to sprawę komunikacyjną i - przy okazji - nie męczyło oczu.

Jeszcze raz przepraszam za
Koniec mojego orędzia.
napisał/a: katjusza2 2014-09-02 08:15
To wszystko mija. Zawsze mija :) Poradzisz sobie! Wyjdź do ludzi.
napisał/a: Najgorzej 2014-09-03 09:10
Też miałem czasami przez interpunkcje i literówki ( i inne błędy) problem zrozumieć czasami o co chodzi, ale ogolnie czaję.

No cóż Ci poradzic. Zeby do niego nie wracac to juz raczej wiesz. To pozostaje Ci zajac sie soba, swoimi zainteresowaniami, wyjsc do ludzi, wychodzic ze znajomymi albo znalezc takowych jezeli nie masz (tak sugerowalas w poscie), zabawic sie na jakies imprezie, poznac kogos nowego itp.

Dziwie sie ze Twoj byly dzwoni do Ciebie na 5ty nowy numer juz... Wiesz skad on moze je brac? Moze macie jakiegos wspolnego znajomego ktory mu kabluje? Dziwne to dla mnie. Moze na policję o nękanie powinnas pojsc? Jak da Ci spokoj albo zostanie mu odebrana mozliwosc nękania Ciebie to powinno Ci pomoc.
napisał/a: DominikaBado 2014-10-30 16:27
Uczucie nienawiści to jedno z najbardziej żrących emocji, z którymi nie sposób normalnie żyć. Rozumiem, że cierpisz, ale odpuść, wybacz, zapomnij i żyj! Dzięki temu może jeszcze uda Ci się zaufać mężczyźni i stworzyć udany, oparty na zaufaniu związek. Trzymam kciuki!
napisał/a: dudek20 2014-11-07 22:06
Jeśli czujesz się nieszczęsliwa w małżeństwie możesz wziąć rozwód i znaleźć sobie innego partnera, nie wart żyć w takim związku bez zrrozumienia, i tak prędzej czy poźniej się rozpadnie.
napisał/a: errr 2014-11-08 10:23
ktoś był w stanie to przeczytać i zrozumieć?
masło. jest maślane to. czy tamto.
Poza tym temat staaary:)