Moja historia, moje rozstanie

napisał/a: kuba063003 2016-07-04 19:51
Moja historia pewnie będzie podobna do innych, może i nawet identyczna. Wiadomo jednak, że każdy przeżywa swoje problemy i cierpi na swój sposób. Szukam zapomnienia, ulgi w cierpieniu, w zasadzie to wszystkiego co pozwoli mi przeżyć ten okropny czas rozstania.

Ale od początku - jestem 22 letnim studentem ze Śląska. Byłem z moją dziewczyną przez 5 lat. Do dzisiaj byliśmy ostatnią parą z licealnych par, które przetrwały. Ten czas z nią był dla mnie jak lek na wszystkie problemy. Poznaliśmy się w 1 klasie liceum, ale nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Spodobała mi się dopiero po pewnym czasie, jednak ja musiałem się starać cały rok, żeby usłyszeć że warto spróbować. Po drodze jednak nie miałem lekko - za pierwszym podejściem dostałem po prostu kosza. Ale nie poddałem się i coś się z tego urodziło.

Później z każdym miesiącem było coraz lepiej, aż po pewnym czasie powiedzieliśmy sobie kocham cię. Stawiano nas na wzorzec idealnej pary. Przetrwaliśmy nawet rozłąkę - ja studiuję w Katowicach, a ona w Krakowie. Jednak w tym roku (16 kwietnia), jak strzał z nieba, z dnia na dzień dowiedziałem się że coś się wypaliło i to nasz koniec. Był to pierwszy raz kiedy mój świat się zawalił, ale nie mogłem uwierzyć w to że naprawę się rozstaniemy. Mimo tego spotykaliśmy się i po 2 tygodniach oficjalnie wróciliśmy do siebie. W tym czasie wszystko co dobre wróciło i przez chwilę znowu byłem szczęśliwy.Jak wiadomo teraz była sesja, to tez mniej się spotykaliśmy - ale od dzisiaj mieliśmy znowu odetchnąć i rozpocząć kolejne piękne wakacje. Jednak zamiast tego dowiedziałem się, że to już koniec. Z natury jestem sceptyczny i nie wiem czy serce mi to podpowiadało, ale spodziewałem się tego. Nie ma też tutaj winnego i zgodnie to przyznaliśmy. Jednak uczucie po mojej stronie jest dalej i nie wiem gdzie był błąd. Jestem człowiekiem uczuciowym i przywiązuje się do ludzi, a dla mojej drugiej połówki byłem gotów oddać życie. Wiązałem z nią też pewne plany i wszystko legło w gruzach. Obydwoje jesteśmy uczciwi i normalni, dlatego nigdy nie było poważnych kłótni, zdrad czy "fochów". Jednak po jej stronie uczucie wygasło. Ustaliliśmy, że z racji na staż przez ten miesiąc nie będziemy mieli żadnego kontaktu i zobaczymy, czy decyzja o rozstaniu nie była błędem - ale przecież w takiej sytuacji to co było wrócić już nie może.

I teraz ja, człowiek który miał już obmyślaną przyszłość, miłość przy boku - zostaje z niczym. Niby historia banalna i takich nie brakuje na tym forum, jednak każdy kto takie coś przeżył i do tego był szczerze przez większość dorosłego życia zakochany - powinien zrozumieć co teraz czuję. Może komuś moja historia pomoże przejść swoje rozstanie ? Nie wiem, ale jeżeli tak to będzie przynajmniej jeden plus. Może i mi będzie lżej, kiedy moją historię, moje rozstanie opowiem Wam wszystkim.

Kuba
napisał/a: dkmp5 2016-07-05 11:00
Będąc takim smutasem to na pewno do siebie nie wrócicie, jeśli chcesz podpowiedzi to mogę Ci powiedzieć tyle że w tej chwili masz pewność że nic z tego nie będzie. Jeżeli chcesz powalczyć to pokaż jej że możesz bez niej normalnie a nawet lepiej żyć tnz, zajmij się swoimi pasjami, zacznij chodzić na siłownie czy też wychodzić do ludzi. Wiadomo że każdy może mieć czasem gorszy czas, ale nie wróci do Ciebie jeżeli ją prosisz o to i płaczesz jak tutaj. Masz być MĘŻCZYZNĄ nie ofiarą losu. Weź dupe w troki jak to się mówi i żyj, bo jeśli mam być szczery to jeśli ty nie chciałeś tego i ją prosiłeś żeby się nie rozstawać lub pokazywałeś że Ci bardziej zależy to prawdopodobnie lituję się nad Tobą. Jeżeli zaczniesz naprawdę żyć to może nawet dojdziesz do wniosku że to nie ona, postaraj się też myśleć czym cie wkurzała (o jej żłych cechach) to pomaga. I jeszcze jedno jaką masz pewność że jak wrócicie to po pół roku powie to samo ?
napisał/a: kuba063003 2016-07-05 11:38
dkmp5 napisal(a):Będąc takim smutasem to na pewno do siebie nie wrócicie, jeśli chcesz podpowiedzi to mogę Ci powiedzieć tyle że w tej chwili masz pewność że nic z tego nie będzie. Jeżeli chcesz powalczyć to pokaż jej że możesz bez niej normalnie a nawet lepiej żyć tnz, zajmij się swoimi pasjami, zacznij chodzić na siłownie czy też wychodzić do ludzi. Wiadomo że każdy może mieć czasem gorszy czas, ale nie wróci do Ciebie jeżeli ją prosisz o to i płaczesz jak tutaj. Masz być MĘŻCZYZNĄ nie ofiarą losu. Weź pupe w troki jak to się mówi i żyj, bo jeśli mam być szczery to jeśli ty nie chciałeś tego i ją prosiłeś żeby się nie rozstawać lub pokazywałeś że Ci bardziej zależy to prawdopodobnie lituję się nad Tobą. Jeżeli zaczniesz naprawdę żyć to może nawet dojdziesz do wniosku że to nie ona, postaraj się też myśleć czym cie wkurzała (o jej żłych cechach) to pomaga. I jeszcze jedno jaką masz pewność że jak wrócicie to po pół roku powie to samo ?


Ja nie prosiłem jej na kolanach o nic, rozstaliśmy się w zgodzie i zachowałem swój honor. Może nie napisałem jeszcze jednej ważnej rzeczy, w tym momencie nie ma dla mnie znaczenia, gdzie się znajdę ani z kim będę - po prostu chcę być szczęśliwy.
napisał/a: dkmp5 2016-07-05 16:04
No to żyj chłopie , polecam poczytać może Ci pomoże http://www.podrywaj.org/podstawy-uwodzenie