Druga pierwsza randka

napisał/a: eviczek 2015-05-31 20:19
Hej,
no to tak: od jakiś 3 miesięcy nie spotykam się już z moim wieloletnim chłopakiem i myślę, ze to już jest dobry czas, żeby znowu "zacząć żyć".

Jakieś 1,5 roku temu, będąc jeszcze w poprzednim związku, poznałam przez wspólnego kolegę pewnego chłopaka. Przyjechał po tego naszego kumpla na pracowniczą imprezę, usiadł na chwilę z nami, fajnie sobie pogadaliśmy i nawet zatańczyliśmy jeden utwór. Muszę powiedzieć, że bardzo rzadko mi się to zdarza, ale T. zrobił na mnie ogromne wrażenie, nie mogłam przestać o nim myśleć.
Pewnie dlatego, kiedy dostał mój numer od kolegi, po kilku rozmowach tel. postanowiłam pójść z nim na to piwo. Już wtedy z moim facetem mieliśmy kryzys spowodowany tym, że odkryłam jego "internetowe znajomości", poza tym od naszego wspólnego kolegi dowiedziałam się, że T. też ma dziewczynę, z którą się mu niby nie układa. Uznałam, że jedno wyjście nie będzie niczym złym.

Na spotkaniu było bardzo miło, rozmowa się kleiła, pośmialiśmy się... no i nagle, jak odwiózł mnie pod mieszkanie i zapytał w samochodzie czy jeszcze się spotkamy, poczułam wyrzuty sumienia i zaczęłam kręcić coś w stylu nooooo yhmh yy. Kretynka. :/ Rano co prawda napisałam do niego, że dziękuję, że było bardzo fajnie. Po 2 tygodniach zadzwoniłam i miał się znów kiedyś odezwać, no ale nic z tego. Od tego czasu co prawda każe mnie naszemu wspólnemu koledze od czasu do czasu pozdrowić, ale nic więcej.

Czy teraz, kiedy jestem już wolna, to mam jeszcze jakąś szansę czy już przepadła? Pytałam kumpla z pracy i twierdzi, że ten jego związek to jest "na rozsypaniu". Dziwne, bo niby się nie układa, ale cały czas z tą dziewczyną jest. Z drugiej strony ja miałam podobnie...
Ostatnio T. wysłał mi jakieś zaproszenie na wydarzenie na fb, więc wykorzystałam to, żeby tak przy okazji napisać, że można wyskoczyć kiedyś na kawę. Odpisał, że "kawa obowiązkowa" i że może jak się zrobi cieplej to sobie siądziemy w ogródku pod jakimś parasolem.

No i chyba już jest cieplej :) Tylko co teraz? Znów mam się pierwsza przypomnieć? Czekać (być może w nieskończoność..)? Co napisać, żeby nie wyszło, że się narzucam/jestem zdesperowana (niepotrzebne skreślić). Naprawdę bardzo mi się podoba i chciałabym tym razem tego nie zepsuć, zanim na dobre się rozpoczęło.