brak seksu w okresie narzeczeństwa

napisał/a: Escherichia1 2011-07-05 21:12
Jurni napisal(a): Ja rozumiem, że ta Jego decyzja była nagła, że ni z gruszki ni z pietruszki nagle chce czekać z seksem do ślubu... Ale nie rozumiem właśnie czemu teraz, a nie od razu, z początku tak nie postanowił.

przeczytaj to co napisalas :P jedno zdanie zaprzecza drugiemu :P to rozumiesz czy nie bo z wypowiedzi ciezko sie zorientowac :P
napisał/a: MagG 2011-07-05 21:35
Marmuzia napisal(a):Pytasz nas dlaczego zmienił zdanie.. a skąd my to mamy wiedzieć

nie pytam w sensie dosłownym bo wiem, że skoro ja nie rozumiem jego decyzji to wy nie znając go tym bardziej nie wiecie...po prostu uważam, że od tego jest właśnie m.in. forum by można było opisać jakieś tam swoje wątpliwości czy problemy
generalnie długo wczoraj i jeszcze dziś rozmawialiśmy na ten temat. Myślę że wiem o co mu chodzi i jak to ujął to, że ma taką myśl nie znaczy że chce się jej kurczowo trzymać, po prostu pod kilkoma kwestiami mamy jak się okazało trochę inne podejście...
KokosowaNutka napisal(a):Bo co innego W OGOLE nie prawiac seksu do slubu a co innego uprawiac go czesto i z zadowoleniem przez 2 lata i potem nagle przestac.

właśnie też jest to dla mnie w dalszym ciągu ciężkie do zrozumienia bo wcześniej rozmawialiśmy na te tematy i jakoś nigdy nie wyszło, że chciałby poczekać....generalnie na razie stanęło na tym, że do sprawy jeszcze wrócimy ewentualnie jeśli faktycznie będzie miało to dla niego ogromne znaczenie...ja ze swojej strony zaproponowałam mu taki kompromis, że możemy zaprzestać się kochać mniej więcej te 3 miesiące, gdzie będą te spowiedzi przed ślubne itd. No chyba że w końcu przedstawi mi konkretne argumenty, które będę mogła zrozumieć i wtedy być może łatwiej będzie mi podjąć tą decyzję bo jak już mówiłam sam seks nie jest aż tak ważny jak ta nagła zmiana u niego.

[ Dodano: 2011-07-05, 21:40 ]
vanilla napisal(a):Ja jestem w stanie się powstrzymać, ale tak jak Kokosowa, bez popadania w skrajności, rok to za dużo, nie wiem do czego miałoby to prowadzić

no właśnie dopóki on mi konkretnie nie wytłumaczy do czego jego zdaniem ma służyć ta przerwa to myślę że nie będę w stanie tego zrozumieć i zaakceptować tak po prostu skoro wcześniej było inaczej
Jurni napisal(a):Przecież teraz, tak czy siak, seks przedślubny już był...

no właśnie też mam na razie takie podejście
napisał/a: Nadiya1 2011-07-05 22:13
Escherichia napisal(a):przeczytaj to co napisalas :P jedno zdanie zaprzecza drugiemu :P to rozumiesz czy nie bo z wypowiedzi ciezko sie zorientowac

Chodziło mi o to, że rozumiem iż DLA AUTORKI było to nagłe. O to mi chodziło :P

MagG napisal(a):no właśnie też mam na razie takie podejście

Też bym takie miała na Twoim miejscu, w takiej sytuacji.
napisał/a: believe1 2011-07-06 08:25
MagG, Hym, my z moim D. też zamierzam na jakiś czas przed ślubem zaprzestać. Taka była Nasza wspólna decyzja
MagG napisal(a):
no właśnie dopóki on mi konkretnie nie wytłumaczy do czego jego zdaniem ma służyć ta przerwa to myślę że nie będę w stanie tego zrozumieć i zaakceptować tak po prostu skoro wcześniej było inaczej

czy Twój ukochany jest bardzo wierzący?
napisał/a: MagG 2011-07-06 09:40
czarnamamba napisal(a):Hym, my z moim D. też zamierzam na jakiś czas przed ślubem zaprzestać. Taka była Nasza wspólna decyzja

no ja też jestem w stanie zaprzestać ale cóż uważam że rok to trochę dużo...kompromisowo mogę się zgodzić na jakieś 3 miesiące przed zwłaszcza że jak już mówiłam nie chodzi tu o sam seks a raczej o podejście i ja nie bardzo widzę sens w tak długiej przerwie w związku z czym nie chcę podejmować takiej decyzji chyba że mój ukochany tak wszystko jeszcze przedstawi, że zmienię zdanie bo to nie jest tak, że ja kategorycznie nie chce tylko na razie tego nie rozumiem i myślę inaczej niż on więc jeśli zmienię myślenie to i zmienię zdanie
czarnamamba napisal(a):czy Twój ukochany jest bardzo wierzący?

hmmm czy bardzo? stara się chodzić do Kościoła co tydzień (nawet beze mnie), czyli można powiedzieć że wierzy ale nie do przesady czyli zachowuje zdrowy umiar i nie popada w jakieś tam skrajności, heh przynajmniej do teraz
napisał/a: Nadiya1 2011-07-06 11:24
czarnamamba napisal(a):Hym, my z moim D. też zamierzam na jakiś czas przed ślubem zaprzestać.

My kiedyś też tak raczej zrobimy... Chociaż właśnie te 3 miesiące przed ślubem...
napisał/a: ~gość 2011-07-06 13:25
Ja dalej nie rozumiem tej idei, jeśli ktoś chce się przed ślubem "oczyszczać" to znaczy, że uważa seks za coś brudnego, jeśli tak jest to po co to robić? Dla mnie seks w związku, niezależnie od statusu, jest piękny jeśli ludzie się kochają. tak jak w błoto łap nie pcham tak i w zachowania brudne bym się nie pchała. No chyba, że to jest takie coś jak w wątku o seksie przedślubnym, że po prostu kierowanie się zasadami wiary, nawet jeśli się z tym nie zgadza. przy czym osobiście uważam, że takie wstrzymywanie się chwilę przed ślubem to niewiele daje z religijnego punktu widzenia, w sensie nie są nagle ci ludzie czyściejsi w oczach Boga? Nie wiem jak jest, dlatego pytam, ale dla mnie byłoby to trochę nielogiczne. Rozumiem spowiedź przedślubna i utrzymanie w czystości do ślubu, ale czy tak na prawdę w takiej sytuacji ludzie żałują lat seksu? Bo nie wydaje mi się, jeśli para uprawia seks przez powiedzmy 3 lata i robi wstrzymanie pół roku przed ślubem, żeby żałowali tych 3 lat.
napisał/a: ~gość 2011-07-06 13:53
już chyba do znudzenia powtórzę ;) ze moim zdaniem nie chodzi tu o czystosc/brudnosc seksu, zalowanie czy nie, tylko o to wyczekanie, o to, aby w dniu slubu ten seks nie był czyms co jest na co dzien, tylko takim malzenskim spełnieniem, juz małzenskim.. a jak tu nadac mu status wyjątkowosci, jesli ten seks jest/był regularnie nawet na parę dni przed slubem..


dlatego sama kiedyś chciałabym, choc oczywiscie i dla mnie rok, czy nawet pol roku wydaje się za długo, z drugiej strony, jesli bardzo by mu na tym zalezalo i wzajemnie bysmy się do tego motywowali, to muslę, ze bym wytrwała
napisał/a: Gvalch'ca 2011-07-06 14:04
vanilla z ust mi wyjęłaś. Jak czytam o pomysłach typu "na x miesięcy przed ślubem zrezygnujemy z seksu" to się zastanawiam co Ci ludzie mają w głowach i jaką to logiką się kierują. Dla mnie opcje są dwie: jeśli uważam seks za szkodliwy dla związku to go nie uprawiam, jak uważam za dobry to uprawiam. A czemu trzy miesiące a nie pięć? Jeśli ktoś uważa dane zachowanie za moralnie niewłaściwe to po co "pcha łapy w błoto". No naprawdę nie ogarniam. Jasne mogę zrozumieć rzeczywistą zmianę światopoglądu ale nie tłumaczenie, że po zaręczynach, trzy miesiące przed ślubem itp. I jeszcze tłumaczenie tego wiarą. To już kompletny nonsens, takie: "Panie Boże nawrócę się za miesiąc/pół roku/rok ale teraz to sobie jeszcze pogrzeszę". To przecież hipokryzja pierwszej wody i jak można tego nie dostrzegać.
A już w ideę, że okres bezseksia w narzeczeństwie (rok, o trzech miesiącach nie wspomnę) pozwoli dostrzec problemy, które seks mógłby przesłonić i w ostatniej chwili ocali od błędnej decyzji o ożenku to sorry ale nie wierzę. Jasne, jak ludzie pobieraliby się po pół znajomości jeszcze na "haju zakochania" to może te mega orgazmy by im rzeczywistość przesłaniały. Ale po 2, 3 czy więcej latach znajomości? Na rok przed ślubem jak sala, orkiestra, kościół czy urząd zamówione, goście może jeszcze nie zaproszeni ale w większości wiedzą o planowanym ślubie? To już by musiała być jakaś megawielka wątpliwość
napisał/a: ~gość 2011-07-06 14:21
Izaczek napisal(a):już chyba do znudzenia powtórzę ze moim zdaniem nie chodzi tu o czystosc/brudnosc seksu, zalowanie czy nie, tylko o to wyczekanie, o to, aby w dniu slubu ten seks nie był czyms co jest na co dzien, tylko takim malzenskim spełnieniem, juz małzenskim.. a jak tu nadac mu status wyjątkowosci, jesli ten seks jest/był regularnie nawet na parę dni przed slubem..
ale to Twoje zdanie Izuś, a mi się obiło o uszy takie coś jak ja pisałam, dlatego jeśli jest tu ktoś taki, to chętnie wysłucham :) Widzisz, ja seksu doświadczam dość rzadko, więc on jest dla mnie praktycznie za każdym razem wyjątkowy, więc Twój tok postępowania w moim przypadku się nie sprawdzi :)
napisał/a: errr 2011-07-06 14:21
Izaczek napisal(a): jesli bardzo by mu na tym zalezalo i wzajemnie bysmy się do tego motywowali, to muslę, ze bym wytrwała
czyli wszystkie prośby pana D. to było tylko ot takie rzucanie słów na wiatr? tak sobie gadał bo akurat nie miał o czym?
napisał/a: ~gość 2011-07-06 15:14
Marmuzia, czyli mnie nie motywował, miałam to napisać w moim temacie..
sama tez co jakies czas wychodziłąm z propozycją, 'to moze jak tak bardzo Ci na tym zalezy (bo mi zalezy na Tobie) sprobujmy bez seksu, bo ja z Tobą dla seksu nie jestem' to wtedy wyjezdzał z - 'czy na pewno tego chcesz?' (nosz.. jakbym nie chciała, to bym nie proponowała)
przyjezdzał, moze dwa dni nam się udawało i znow było to co było i wcale nie ja wtedy inicjowałam, tylko on..

tak jak mówię, tu musi być obustronna motywacja i na pewno niemieszkanie razem, bo nie da rady uniknąć fizycznosci, nam sie nie udawało w kazdym razie, a i on wtedy mowił, ze ma słabą silną wolę.. tak sie konczylo, az do kolejnego razu..

chyba OT