Czy związek introwertyka z ekstrawertykiem ma sens ?

napisał/a: rohace 2017-01-23 18:15
=Jestem z dziewczyna od prawie 2 lat. Ja mam 21 ona 17 lat. Jestem introwertykiem moja dziewczyna zas ekstrawertykiem. Mam trudną osobowosc spowodowaną m.in trudnym dziecinstwem oraz traumą ostatniego związku( byłem oszukiwany i zdradzany przez dziewczyne która bardzo kochalem) zrodziło to we mnie chorobliwą zazdrosc, strach przed utratą, strach przed zdrada i klamstwem mimo to jestem bardzo czuly i kochający. Wiele razy czuje zazdrosc o chłopaków z ktorymi sie dobrze dogaduje, nie wytrzymuje i rodzi sie klotnia... po wszystkim zrywa kontakt z takimi mezczyznami. Mimo wszystko moja dziewczyna to znosi lecz slabiej niz kiedys teraz doprowadza ja to do zlosci. wszystko to sprawia że ma niewielu znajomych.
Podczas calego zwiazku zawsze czulem ze wiele nas rozni jednak nie widzialem w tym nic zlego i sadzilem ze zawsze musza byc jakies roznice nie dwoch identycznych ludzi. Dziwiłem się że taka piekna dziewczyna zechciala ze mna być ( jest to naprawde sliczna dziewczyna).
Zawsze podobaly mi sie dziewczyny ekstrawertyczne mimo iż poznałem wiele "spokojnyh" dziewczyn jednak nigdy potrafilem odwzajemnic ich uczuc.
z obecna dziewczyna od kilku miesiecy juz sie nie uklad. Mam mało znajomych ona ma więcej lecz też niewielu głownie przez moja zazdrosc. Ostatnie miesiące spedzamy (zawsze widzimy sie w weekendy)w domu, łózku, przed tv...co bardzo ją meczy i nudzi. gdy odłożymy troche kasy wyskoczymy na jakies zakupy, kino, basen, impreza w klubie itp. wtedy jakby sie ozywia lecz tez zazwyczaj jedziemy sami co ją irytuje i zniechęca.
Często rozmawiam z nią sugerując ze może nie pasujemy do siebie ze potrzebuje bardziej temperamentnego chlopaka jednak ona sie denerwuje i nie chce o tym słyszec.
Pewnego dnia pojechala do starszej o 5 lat zameżnej kuzynki na ferie - 4 dniowe. W tym czasie mielismy kontakt jednak znikomy gdyż mialem 1szą zmiane w pracy wiec w dzien pracowalem a po pracy ucunalem drzemki. Pisala ze jest ok, pomaga w opiece dziecka kuzynki, nie nudzi sie itp bez jakichs szczegolow.
w dniu poworotu od rana byla bez nastroju, wieczorem gdy odebralem ja z dworca bylo to samo. Niewiedzialem dlaczego, czesto tak ma jednak podejrzewalem ze cos jest innego na rzeczy. Dopiero w domu przytulila sie czule jednak bylem nieco spiety, zauwazyla to i zapytala co sie dzieje wtedy odpowiedzialem o tym co zauwazylem i przeczuwam.Wtedy doszlo do malej scysji i poworotu jej stan, polozylismy sie spac. W nocy pogodzilismy sie w nietypowy sposob potem opowiedzialami ze wieczory spedzala z kuzynka jej mezem, i 2 ich znajomymi chlopakami - byli na pizzy , jezdzili w rozne miejsca o ktorych sie nie udalo mi dowiedziec. Bylem troche przejety, zabolalo mnie to ale staralem sie o tym nie myslec mimo iz nie spodziewalem sie ze spedza czas z jakimis mezczyznami.
Nad ranem odebrala telefon od kogos - zarty, smiechy, wspominanie itp przebudzilem sie wtedy szybko zakonczyla rozmow. zapytalem kto dzwonil odparla ze kuzynka lecz nie chciala pokazac tel by to potwierdzic wydalo mi sie to podejrzane now doszlo do scysji tym razem malej bo nie drazylem tematu. Polozylismy sie i po jakims czasie otrzymala SMS ktorego szybko usunela, niestety zauwazylem toi sie zaczelo. Doszlo do ostrej scysji, stwierdzila ze ze ma swoje tajemnice ze nie musi mi sie tlumaczyc, ze mi nic do tego. Odpowiedzialem ze od samego powrotu zachowuje sie dziwnie , ze skoro ma swoje tajemnice to z nami koniec i ze skoro tam kogos poznala to powinna mi powiedziec - wyszedlem . Wrocilem do domu po jej rzeczy by jej je odwiec. Gdy oddawalem jej rzeczy zaprosila mnie do srodka przytulila sie, przeprosila, powiedziala ze bardzo mnie kocha i powiedziala ze usunela sms bo nie chciala abym sie dowiedzial ze ost wieczor przed wyjazdem urzadzili sobie domowke zakrapianej alkoholem w ktorej troche wypila, a na dodatek spala u jednego z nich niby z kuzynka w lozku -wszystko jeszcze bardziej mnie to dobil czulem sie oklamany, zdradzony, czulem lęk. Potem opowiadala jak fajnie bylo, ze super spedzala czas mowila o tych znajomych jacy sa szaleni, ciekawi itp a ja sluchajac to widzialem ze to zupelne przeciwienstwo mnie.
To wszystko wyjasnialo by jej zly nastroj gdy musiala wracac do nudnego zycia ktorego czescia jestem ja - nie powiedziala tego wprost ale tez nie zaprzeczyla. Caly czas gdy jej nie byłó czulem ze cos jest nie tak, że nie mysli o mnie, nie teskni tak jak zawsze.
Po tym wszystkim znow stwierdzilem ze chyba nie pasujemy do siebie i zeby przemyslala to wszystko czy ja napewno jestem facetemw jej typie, czy napewno chce ze mna byc - ponownie nie chciala tego sluchac i od tamtej pory nie mamy kontaktu.
Dodam ze bylem jej pierwsza powazna miloscia.
Jestem osoba zazdrosna mimo iz wiem ze jesli nie jestesmy dla siebie stworzeni i w ktoryms sie zakocha to tego nie odwleke ograniczajac jej realacji z facetami ale boje sie zdrady i przywania tego poraz kolejny.
Nie wiem czy normalne jest spotykanie sie z nowymi facetami, poznawac go i spedzac z nim czas a zdarzylo sie i tak.
reasumujac;
Czy taki zwiazek ma sens ? jestesmy przeciwienstwami - czy ona moze kochac czlowieka ktory jest inny niz np. ludzie zktorymi tak dobrze sie bawila ? Czuje ze przez te 3 dni spedzila ciekawiej czas z nimi niz ze mna przez 3 miesiace ... Mimo wszystko ona nie chce slyszec o rozstaniu wciaz walczy nie rozumiem dlaczego. Czy mozna kochac kogos tak roznego ? czy to moze przywiazanie ? Moze boi sie samotnosci i tego uczucia pustki po rozstaniu. Naprawde nie wiem .
Czy to ze zrywala kontatkty z innymi chlopakami o ktorych bylem zazdrosnymoglo spowodowac z etak naprawde nie wie jak to jest z innym, boi sie zerwac ze mna bo boi sie ze popelni blad, ze bedzie gorzej niz ze mna ?
pisane troche chaotycznie jednak postarajcie sie pomoc.
napisał/a: pablo3z 2017-02-12 22:33
Daj jej spokój ziomek.
Nawet jak Cie kocha (kochała?) to albo przestała i boi się zostać sama (przywiązanie/przyzwyczajenie) albo niedługo przestanie. Sądząc po Twoich reakcjach.
Możesz olać to co ja piszę, ale ja nie znoszę wszelkiego rodzaju przejawów chorobliwej zazdrości, w tym takiej, która zmusza drugą osobę do pozbywania się znajomych. Już po pierwszych linijkach Twojego tekstu stwierdziłem, że robisz jej krzywdę.
Taki związek ma sens, ale nie przy ograniczaniu i zazdrości. Ja wiem - a przynajmniej tak ludzie mówią - że troszkę zazdrości jest potrzebne żeby było zdrowo. Ale troszkę.

Albo zaufasz, albo to nie ma sensu. Ktoś inny powie inaczej, ale według mnie albo w związku jest pierdylion procent zaufania albo to nie związek. A jak chcesz być bezpieczny, to się nie wiąż. Związek to ryzyko. Albo je podejmujesz i wtedy to miłość. Albo nie podejmujesz i wtedy jesteś sam. Jak idziesz na kompromis w sprawie zaufania, to to jest choroba a nie miłość.

Ja np. bywałem w nieciekawych sytuacjach. Jedna z moich byłych tak dobrze to wykoncypowała że byłem jej facetem z doskoku i przez pewien - krótki - czas o tym nie wiedziałem. I co? Mam za to karać kolejne kobiety? Nie. Mam dziewczynę i jej ufam na milion procent. Może wychodzić z kim chce i kiedy chce i ja jej wierzę. Naiwne? Być może. Ale inaczej nie widzę w tym żadnego sensu. Po co mi partnerka której musze pilnować? Ja chcę dobrowolną partnerkę na wspólnie ustalonych zasadach, która będzie mi wierna bo ona tego chce a nie bo ja jej pilnuje. I albo tak będzie, albo nie bedzie wcale bo w tej kwestii nie widzę kompromisu.

Wg mnie jest możliwy taki związek (ekstrawertyk i introwertyk), ale nie w takim wydaniu, nie z tą zazdrością, nie z podejrzeniami, nie przy tym jaki jesteś niepewny, nie przy tym braku zaufania. Jak chcesz to ciągnąć to albo jej zaufasz a ona przestanie ukrywać swoje smsy i rozmowy, albo nie. A przestanie, jeśli będzie wiedziała, że zdrowo na to patrzysz. Jak dasz jej mieć znajomych, jak na imprezę pójdziecie od czasu do czasu z kimś albo jak pozwolisz jej wyjść samej. No i o ile Cie kocha oczywiście.

To nie jest tak, że zmusisz kogoś do wierności przez zabranie jej znajomych czy kontrolę.
napisał/a: muslina 2017-02-13 13:13
szamanvia11 napisal(a): Mam trudną osobowosc spowodowaną m.in trudnym dziecinstwem oraz traumą ostatniego związku( byłem oszukiwany i zdradzany przez dziewczyne która bardzo kochalem) zrodziło to we mnie chorobliwą zazdrosc, strach przed utratą, strach przed zdrada i klamstwem mimo to jestem bardzo czuly i kochający. Wiele razy czuje zazdrosc o chłopaków z ktorymi sie dobrze dogaduje, nie wytrzymuje i rodzi sie klotnia... po wszystkim zrywa kontakt z takimi mezczyznami. Mimo wszystko moja dziewczyna to znosi lecz slabiej niz kiedys teraz doprowadza ja to do zlosci. wszystko to sprawia że ma niewielu znajomych.


to mi wystarczyło. Naprawdę.
Jak słyszę że facet (tudzież baba, ale z tymi się nie związywałam) używa argumentu "miałem trudne dzieciństwo, ktośtam mnie zostawił" to mnie krew zalewa. Sory, byłam kilka lat z takim jednym i to był w życiu codziennym jego argument na wszystko, co się nie udaje. Usprawiedliwienie.

Nie, jeśli jesteś zazdrosny, to jesteś zazdrosny, a nie że twoja była cośtam cośtam bla bla zraniony bla bla. Albo z tym walczysz, albo idziesz do psychologa, albo zostawiasz dziewczynę i dajesz jej żyć. Ona nie jest twoim prywatnym terapeutą.

Pokochałeś ją taką jaka jest, jeśli jest ekstrawertykiem to nie zmieniaj jej na siłę. Jeśli cię zdradzi- to jest ****, a nie że ekstrawertyk i twoja niedola.
Pamiętaj, że związek z tobą, to nie jest niewola dla niej, ma prawo rozmawiać z kim chce, ba, ma prawo się nawet z kimś zakumplować. Oczywiście pod warunkiem, że nic więcej, ale to się mówi samo przez się. Ale im więcej takich podejrzeń, oznak zazdrości, tym bardziej ona będzie ukrywać przed Tobą każdą nową znajomość. Tak pro forma. żebyś znowu jej jazd nie robił.

Powiem Ci jak to u mnie wygląda obecnie, może to coś podpowie. Mój obecny od 3 lat facet to introwertyk. Ja także, ale bardzo lubię poznawać nowych ludzi (nie lubię imprez, ale jakieś spotkania, wyjazdy itd, po nich muszę kilka dni "odpocząć" od kontaktów bo na dłuższą metę mnie gadanie z ludźmi męczy- no ale to nie o tym temat). On mi nie truje nad głową że wychodzę, że jest zazdrosny, żebym siedziała w domu. Nie każe mi się tłumaczyć z niczego, ja zaś kiedy przychodzi czas i ochota chętnie opowiadam mu co się działo i kogo poznałam. Tyle. Jak w normalnej, zdrowej relacji. Zero filozofii więcej.