Co powinnam robić dalej?

napisał/a: Paulaxa 2016-11-05 09:38
Hej wszystkim, przychodzę z problemem z którym nie daje sobie rady i jestem bezradna. Jestem z chłopakiem... a właściwie byłam do poniedziałku. Byliśmy ze sobą 2 lata z przerwa 3 miesięczna. Podczas tych 3 miesięcy on był sam a ja miałam innego, jak sie pózniej okazało byłam z innym tylko dla otarcia łez. Wróciliśmy do siebie bo za sobą tęskniliśmy, kochaliśmy i stwierdziliśmy ze spróbujemy jeszcze raz. I tu zaczyna sie problem... ja mam czasami nieznośny charakter, niby jak każda kobieta ale jednak to przeszkadza w związku. 3 miesiące temu postanowiłam sobie ze sie zmienię, ale wiecie było to takie a zmienię sie tak o moze sie uda lekko od niechcenia, tęsknoty i bez wiary ze uda mi sie rzeczywiście zmienić, zmiana potrwała miesiąc, miesiac sielanki i współpracy. Po miesiącu nastały 2 miesiące robienia sobie na złość przy kłótniach, zazdrości, zakazów i wszystkiego co najgorsze. On ma cieżko w życiu, stracił rodzine, nie ma nikogo bliskiego, jedynymi bliskimi osobami dla niego była moja rodzina i jego koledzy. Tylko o zgrozo... byłam głupia i zrozumiałam to dopiero teraz. Denerwowalam sie jak wychodził do kolegów, jeszcze bardziej sie zdenerwowałam jak przeczytałam ze jego kolega napisał mu ze ma mnie zostawić i przyjechać do niego na 4 dni na imprezę. Zdaje sobie sprawę ze faceci to dzieci i chcą sie zawsze wyszaleć, wyszumieć ale wydaje mi sie ze w wieku 23 lat człowiek powinien myśleć juz trochę nieco bardziej racjonalnie. On pracuje u mojego taty, i można powiedzieć ze mój tata z nim sa kumplami w dechę. On był dla mnie zawsze bardzo dobry, robił wszystko co chciałam, traktował mnie jak księżniczkę i ja zrozumiałam to niestety dopiero teraz. Wiem co sobie o mnie pomyślicie... ja sama wyzywam teraz siebie od najgorszych i obwiniam o to ze nie potrafiłam sie z nim zwyczajnie dogadać i czasami odpuścić i dać mu wolność. Od poniedziałku dzwoniłam do niego kilka razy, pisałam, przepraszałam i mówiłam ze wszystko sie juz zmieni, on nie wierzy juz ze ja sie zmienię, zreszta co sie dziwić skoro tyle razy obiecywałam zmianę i nic nie robiłam. Teraz zrozumiałam juz jak bardzo go kocham, porozmawiałam z bliskimi, znajomymi, mam w planach pójść do psychologa chce sie juz naprawdę zmienić a nie tylko obiecywać ze sie zmienię. Jego nie przekonują juz żadne argumenty!! Mowi ze mnie bardzo kocha, zależy mu ale nie potrafi juz być z kimś kto próbuje go trzymać na smyczy i jest o wszystko zazdrosny. Od 3 dni nie mam na nic siły, nie jem, mało śpię, ciagle ktoś przychodzi z bliskich pociesza mnie i przytula. Nie daje juz rady, strasznie go kocham i nie potrafię sobie wyobrazić ze znowu mogłabym pójść od tak do innego tuż po zerwaniu, teraz zaczynam rozumieć swoje błędy. Pisze dzwonię, widzę ze jemu jest cieżko ale wydaje mi sie ze zaciska żeby i pierwszy raz celowo jest dla mnie taki oschły i stanowczy. Tata z nim dużo rozmawia i mowi mi, ze on twierdzi ze musi sobie wszystko przemyśleć. Wiec dlaczego do mnie jest taki stanowczy i zdecydowanie mowi nie? Jego koledzy teraz po mnie bardzo jadą, i boje sie ze mogą wywrzeć na nim jakaś presję i on sobie po prostu odpuści. Powiedzcie mi proszę co mam robić, czekać? Czy moze walczyć? Nie chce odpuszczać!! Zależy mi na nim jak na nikim innym. Proszę o porade
napisał/a: pablo3z 2016-11-08 15:17
Musi sobie przemyśleć, to musi sobie przemyśleć, zostaw go w spokoju. Nie czekaj aż mu się zachce, tylko jeżeli uważasz, że problem leży w Tobie i chcesz to zmienić, to idź to zmieniaj a nie leżysz i "jesteś taka biedna" że Cie jeszcze muszą pocieszać. Rusz dupsko, zmień się, poczekaj i zobacz, a jak już się zmienisz to do niego wystartuj. Albo Cie weźmie, albo nie. Ale daj mu spokój na litość boską.