Mój przyszły mąż nie chce pracowac... proszę o rade...

napisał/a: Fila 2010-05-12 12:49
Tigana napisal(a):
napisal(a):boisz sie tego ze facet moze cie zostawic i traktowac jak szmate do podlogi


Ja bym się tego bała na Twoim miejscu, bo co mu zrobisz, jak sie tak zachowa? tupniesz obcasem? zabierze Ci kartę do konta i koniec bajki



heh, no nasza Karlanka odpowie Ci swoją mantrą: "jak się bierze chama i prostaka"...
niestety znam niezwykle kulturalnych panów, którzy ani by na nią nie spojrzeli (makabryczna składnia i ortografia wiele mówi o człowieku), a ich równie kulturalne żony bynajmniej równoprawnej pozycji w domu nie mają - bo zarabiają mniej.
Trzydzieści czy pięćdziesiąt lat to niestety za dużo, żeby przewidzieć zmiany, jakie zajdą nawet w największym FRAJERZE i nikt nie da Karlance gwarancji, że tenże zaharowany przygłup nie postanowi zrobić kroku ku własnej "egoistycznej" wygodzie i nie puści jej w trąbę.

No ale podział obowiązków w jej modelu idealnym rysuje się tak:

facet (?) Karlanki - w pracy gigant strategii, zasiada w dziesięciu radach nadzorczych a nieuczciwych (i uczciwych też) partnerów w interesach trzyma krótko i bezwzględnie, Machiavelli byłby z niego dumny. W domu - potulny miś, zgadza się na wszystko, a jeśli podskoczy, wie, że będzie musiał do końca życia płacić co najmniej 40 tyś. alimentów miesięcznie. Kupuje więc brylantowe kolie na kilogramy, żeby konkubina zechciała sama się wynieść, gdy tylko uzbiera pokaźny majątek na sekretnym koncie - tak będzie bezpieczniej.

Karlanka - Urodziła, więc ma prawo resztę życia czuć się zmęczona. Kocha więc wymaga. Nie toleruje lenistwa, braku inicjatywy czy ambicji - u innych. Mężczyźni, dzieci i listonosz są po to, aby służyć. Akceptuje siebie, uwielbia swoje wałeczki uroczego tłuszczyku na brzusiu i foszki, które czasem stroi. Ma tylko dobre myśli na swój temat (dobrze, że chociaż ona).

Jak w filmie:)

[ Dodano: 2010-05-12, 12:54 ]
karlanka napisal(a):Tigana teraz to glupote palnelas z tym ze kto ma kase stoi wyzej: jesli wezmiesz sobie za meza chama i prostaka ktory nie umie sznowac kobiety to tak bedzie,


ale za co ma szanować, ja pytam za co ? Że jest? Chyba, że za to, że jest z takim debilem.
napisał/a: ~gość 2010-05-12 13:28
Ale laska was podpuszcza :)Pisze jakieś farmazony, nie mające nawet pokrycia w rzeczywistości. Jesteśmy tutaj anonimowi. Kto mi da gwarancje ze karlanka to kobieta a nie Pan Stefan lat 42, bezrobotny górnik ?
napisał/a: ~gość 2010-05-12 13:47
dr preszer napisal(a):Jesteśmy tutaj anonimowi. Kto mi da gwarancje ze karlanka to kobieta a nie Pan Stefan lat 42, bezrobotny górnik ?
ja bym się nie zdziwiła gdyby to był jakiś student psychologii, oni lubią ludzi testować :P
napisał/a: ~gość 2010-05-12 14:29
karlanka napisal(a):teraz to glupote palnelas; za meza chama i prostaka ; jesli bedzie to dobry facet; nie pracują bo tak im wygodniej (bo mają dobrych i zaradnych facetow wiec po co mają sie przemęczac) chamowatego i niedorozwinietego eks (no bo taka prawda jak on cie traktowal jak szmate; zemu ty bylas taka naiwna bedac z nim- to dopiero trzeba miec taletn, bo z debilem nie latwo jest wytrwac,

karlanka, Ciebie się nie da w ogóle czytać, takie farmazony wypisujesz
już pomijam, że robisz masę błędów ort., ale to chyba każdy zauważył.. po coś się na czerwono słowa podkreślają, kiedy piszesz, jakbyś nie wiedziała, oznacza to, że zrobiłaś błąd

poza tym Twoje ulubione słowa pogrubiłam: cham, prostak, facet dobry/zły
robisz się nużąca.. proponuję nabyć słownik synonimów oprócz ortograficznego

poza tym kto Ci dał prawo do oceniania innych.. np. nazywasz byłego Zdepresjonowanej niedorozwiniętym, a to oznacza, że jego IQ wynosiło max 70, że był debilem, w co nie wierzę, bo czytając posty Zdepresjonowanej uważam ją za inteligentną i na pewno z kimś takim by nie była..
poza tym piszesz, że on traktował ją jak szmatę, tego nie wie nikt, nie siedzisz u niej w głowie i nie wiesz jak się czuła kiedy on ją traktował tak a nie inaczej.. więc nie pisz takich rzeczy bo się pod tym podpisujesz przez to.. i sama ją w ten sposób tak nazywasz.. nie dociera to do Ciebie?
przestań oceniać.. wyzywać, określać innych słowami, których znaczenia nie znasz..
zrobiłam niesamowity.. wszystkich z góry przepraszam.. mam nadzieję, że przeczytasz to karlanko.. i nauczysz się konstruktywnie odpowiadać, a nie w kółko to samo.. cham/prostak/zły.. idź do psychologa, bo chyba sama masz problem z oceną siebie.. jeśli widzisz świat w takich barwach..

a w temacie.. generalnie zgadzam się ze zdaniem, że jeśli Tobie autorko tematu coś takiego odpowiada, to życzę Wam szczęścia, choć to naprawdę ogromna odpowiedzialność.. dobrze to przemyśl.. i proponuję rozmowę z niebawem mężem -pt. a co jeśli coś złego się wydarzy? czy podejmiesz się jakiejkolwiek pracy żebyśmy nie zginęli z głodu itp.
powinnaś byc go pewna..
napisał/a: ~gość 2010-05-12 14:58
ja sie zgadzam z tym co napisaly poprzedniczki- nie da sie facetowi prawic 30 lat o milosci... potrzebne sa wspolne zainteresowanie, pasje....
ty widzisz swiat przez pryzmat czarne-biale. a nie widzisz, ze chcesz sie na chama calkowicie uzaleznic od faceta... facet, zeby czuc sie w zwiazku wyzej nie musi byc chamem i prostakiem. to normalne, ze osoba ktora wiecej zarabia czuje sie wyzej, poniejako- bardziej odpowiedzialnie, za dom, rodzine, etc. mama mi zawsze powtarzala- ucz sie bo kobieta musi miec swoje zrodlo utrzymania a nie byc na lasce faceta. i ja sie tego trzymam...
nie wiem jak tobie, ale mi ptrzebny jest w zyciu rownorzedny partner, z ktorym bedzie mnie laczyc wszystko- zainteresowania, pasje, marzenia... a nie chodzaca skarbonka i degustant mej wspanialosci samej w sobie...
napisał/a: ~gość 2010-05-12 21:20
Zdepresjonowana: twoja matka cie przestrzega przed tym ze kobieta musi miec prace, bo moze miala albo myslala ze bedzie miala niemilwe doswiadczenia z mezem typu (ze ją zostawi albo zachoruje itp) i chciala sie zabiezpieczyc na przyszlosc jakas pracą, ale zauwaz ze wiele jest kobiet ktore nie pracują ich mezowie ich utrzymuja i są cholernie szczesliwe ze nie muszą pracowac bo mają tak wspanialych mezow, nie muszą sie realizowac zawodowo itp, i jakos ani ci mezowie od nich nie odchodza, nie chorują itp- pary zyją sobie spokojnie- wiele jest takich par, nie kazdy zwiazke gdzie facet pracuje a kobieta nie musi sie konczyc katastrofią-dlaczego z gory to zakladasz? i dlaczego ja mam nie sprobowac takiego wspanialego zycia jak te kobiety?- przeciez nie kazda z nich jest zostawiana itp, wiec ja tez chce sprubowac btc szczesliwa, praca mi napewno szczescia nie da jedynie zmeczenie, wiec po co mam sie meczyc w zyciu jak mam okazje sie nie meczyc mają u boku wspanialego faceta- to logiczne, wiec nie zkladaj ze wszystkie takie kobiety koncza zle- bo ja ci gwarantuje ze jest masa takich kobiet ktore mają zycie uslane rozami, wiec moze i mi sie uda, moze warto zaryzykowac a nie z gory zakladac ze sie nie uda:)
ty mas zinne zapatrywania na to bo po prostu lubisz miec wiele zajec na glowie, ja nie i to nas rozni
napisał/a: Gvalch'ca 2010-05-12 22:13
karlanka napisal(a):i dlaczego ja mam nie sprobowac takiego wspanialego zycia jak te kobiety?

Ależ oczywiście możesz. Tylko nie dla wszystkich ludzi taki model życia jest tym wymarzonym. Jak przez kilka miesięcy po studiach szukałam pracy to myślałam, że padnę z nudów. Owszem na początku było fajnie, tyle nie przeczytanych książek, nie obejrzanych filmów, mnóstwo rzeczy można zrobić, na które wcześniej nie było czasu - przez 2 tygodnie max. A potem trzeba było szukać "czasozapychaczy", tego wolnego czasu, który można było poświęcić rozrywce było zwyczajnie za dużo. Dobrze, że mnie mój mąż pocieszał bo bym sfiksowała. Praca zawodowa z pewnością jest męcząca, nie ma się co oszukiwać (ale męczarnią też nie jest). Ale jednocześnie daje taką pewną satysfakcję. Podobnie jak każdy wysiłek: nauka (a właściwie nauczenie się czegoś), wejście w pocie czoła na szczyt (kto chodzi po górach to wie jaka to radocha) czy choćby widok posprzątanego mieszkania (sprzątać nienawidzę ale jak potem jest tak ładnie to jestem w stanie się poświęcić). Dodatkowo praca zawodowa (i nie tylko zawodowa) daje poczucie robienia czegoś potrzebnego, sensownego. Świetnie, przynajmniej na moje samopoczucie działają też wyzwania, jakie w pracy się napotyka, zwłaszcza gdy się takiemu wyzwaniu podoła.
Jeżeli chodzi o związki to moim zdaniem najlepiej jest jak obydwoje partnerzy pracują, z powodów podanych wyżej, a także z kilku bardziej prozaicznych. Żeby się za 20 lat nie obudzić z ręką w nocniku jak sobie mąż znajdzie nową kobietę, czy wydarzy się jakiś wypadek. I nie wynika to w żadnym razie z tego, że mu nie ufam, wręcz przeciwnie to najlepszy, najbardziej kochany mężczyzna na świecie, ale tak pewnie na początku związku myślała prawie każda dziewczyna o swoim lubym, a potem kicha. Czytałam kiedyś post kobiety która, żyła w zgodnym, szczęśliwym związku 20 lat, po czym mąż znalazł sobie kochankę - butelkę, znikał na kilka dni, przepijał całą pensję itd. Post zapadł mi w pamięć bo kończył się słowami "Proszę mi uwierzyć, to był naprawdę dobry człowiek". I to dało mi do myślenia.
Poza tym wydaje mi się, że gdy obydwoje partnerzy pracują i dodatkowo dzielą się obowiązkami domowymi lepiej się wzajemnie rozumieją, niż gdy jedno zajmuje się domem a drugie zarabianiem na dom. Z jednej strony, powiedzmy nie pracująca żona może nie rozumieć czemu to ten mąż taki zmęczony wraca, nie doceniać jego pracy (ot znika na kilka godzin z domu), czy zacząć uważać, że pieniądze biorą się z niczego (podobnie jak np. nastolatki które nigdy nie pracowały nie mogą pojąć jak to Ci wredni starzy nie dają im kilku stów na nowe mp4). Zresztą posty karlanka mogą tu służyć za przykład: nie zarobił wystarczająco dużo, nie stać go na wybudowanie domu znaczy się niezaradny (resztę epitetów pominę). Z drugiej strony to z partnerów które pracuje zawodowo i nie partycypuje w obowiązkach domowych nie docenia (albo przestanie po jakimś czasie doceniać, bo człowiek do dobrobytu łatwo się przyzwyczaja) podstawione pod nos dwudaniowe obiadki.
Kolejna kwestia to utrata pracy, czy degradacja na niższe stanowisko. Wcale nie wykluczone w dzisiejszych czasach. Czytałam artykuł o ludziach na kierowniczych stanowiskach zarabiających po 10-15 tys. którzy prawie z dnia na dzień zaczynali zarabiać połowę tej kwoty, przy niepracującej żonie i kosmicznym kredycie na mieszkanie/dom.
Oczywiście nie oznacza to, że dwoje dojrzałych ludzi nie może stworzyć układu gdzie tylko jedno pracuje, jeżeli obydwojgu to pasuje.
napisał/a: ~gość 2010-05-13 15:11
Gvalch'ca widze ze nie dokonca poprawnie odbierasz moj model rodziny, gdyby sie zdarzylo ze moj facet stracil prace itp no coz musiala bym isc do jakiejs pracy nie miala bym wyjscia, co do podzialu tol to ty uwazasz ze jak facet pracuje a kobieta sie zajmuje domem to szybko sie przyzwyczaja facet do dobrego i nie bedzie docenial staran kobiety, a kto mowi ze musze facetowi podawac pod nos 2daniowe obiadki codziennie i moze do tego jeszcze codziennie sprzatac, prac itp??? (poza tym u mnie w rodzinie i tez ja nie praktykuje 2 daniowych obiadkow codziennie- mogą one byc ale od swięta kto robi w tych czasach codziennie 2 daniowe obiadki? chyba jakas kobiet akotra nie ma co z czasem wolnym zrobic), obiad mozna ugotowac na 2 dni, wiec prawde mowiac gotuje 3 razy w tygodniu w tym jak mam inne zajecia i nie mam czasu na gotowanie lub po prostu nie mam ochoty to jedziemy z moim facetem (przy okazji ze znajomymi) do restauracji albo na jakis wypad, nikt nie mowi ze ja codziennie bede gotowala i siedziala w domu czekajac az przyjdzie moj facet zeby mu podac pod nos, przieciez on ma rece i moze sobie odgrzac itp a ja moge w tym czasie zająć sie soba, ludzie to nie sredniowiecze gdzie zonka czeka na meza z obiadkiem
napisał/a: ~gość 2010-05-13 15:28
karlanka napisal(a): ...jak mam inne zajecia i nie mam czasu na gotowanie lub po prostu nie mam ochoty ...


Jakie zajęcia ? Napisz, proszę :).

Jak można po całym dni obijania się nie mieć na coś ochoty. Pomijam nudę, która potrafi zdemotywować.
napisał/a: ~gość 2010-05-13 15:37
dr preszer napisal(a):Jakie zajęcia ? Napisz, proszę
właśnie, też chciałam o to zapytać czytając Twojego posta karlanka. Jestem niezmiernie ciekawa, bo ja po jednym dniu nic nierobienia popadam w jakiś letarg i coś muszę zrobić ze sobą
napisał/a: ~gość 2010-05-13 16:02
karlanka napisal(a):gdyby sie zdarzylo ze moj facet stracil prace itp no coz musiala bym isc do jakiejs pracy
karlanka, znów jestes jak chorągiewka na wietrze.. w innym miejscu pisałas ze jak facet jest niezaradny, to takiego za drzwi i juz.. a teraz ze poszlabys do pracy bo nie mialabys wyboru.. taa.. juz to widze..

karlanka napisal(a):gotuje 3 razy w tygodniu w tym jak mam inne zajecia i nie mam czasu na gotowanie lub po prostu nie mam ochoty to jedziemy z moim facetem (przy okazji ze znajomymi) do restauracji
no pieknie po prostu.. a niby co takiego masz do roboty? pilujesz paznokcie i gadasz ze swoimi wyzwolonymi psiapsiółami zapewne.. ktore tez nie maja ochoty na gotowanie sprzatanie pranie..
no i do restauracji idziecie jesc oczywiscie za jego ciezko zarobione pieniadze

[ Dodano: 2010-05-13, 16:14 ]
zapomniałabym, do tego dochodzi jeszcze oglądanie seriali - N jak nuda i N jak nie chce mi się nic robić..
napisał/a: Fila 2010-05-13 16:40
dr preszer, może być i bezrobotny górnik Stefek, ale to zabawne!