czy były może zepsuć nową znajomość?

napisał/a: minka99999 2017-01-24 00:43
Hej,

napiszę swój temat na tym forum, ponieważ jest jak najbardziej uczęszczane- a chodzi mi o jak najszybszą odpowiedź.

mam bardzo duży problem- obecnie nawet towarzyski.

1.5 roku temu przespałam się z kolegą, który okazało się nic ode mnie nie chciał- przeżyłam to bardzo, bo zwykle nie chodzę od tak do łóżka. A wydawało mi się, że jesteśmy na takiej relacji, aby iść do łóżka i później jak dorośli pogadać co dalej, czy zostajemy na stopie koleżeńskiej czy coś z tego będzie. To nie było tak, że on był nieznajomy- znaliśmy się dość długo. Jednak mnie olał. Zaproponował mi warunki współpracy, na które ja się nie zgodziłam. Był ch***jem chodziło mu tylko o seks i zawodowe sprawy. Po tym wszystkim mówił,że mógłby mi coś załatwiać- to co chciałam. Ja nie chciałam się zgodzić. Uciekłam, powiedziałam mu, że nie o to mi chodziło. On mnie olał. Nie przystałam na jego propozycję. Sama zaczęłam sobie na przekór robić karierę, robić co chcę z kim chcę. Problem jest taki, że czasem on w moim życiu się pojawiał. Raz na jakiś czas- najpierw mnie nie poznawał, później kiedy zaczęłam odnosić sukcesy w pracy- zaczął mnie poznawać, poznawać ze znajomymi itp. Nagle był miły. Problem jest taki, ze ja już nie chciałam go znać, nie chciałam go widzieć. Bo był dla mnie skreślony.

I teraz do czego zmierzam. Po prawie 2 latach po tej sytuacji mogę powiedzieć, że spodobał mi się ktoś inny. Mieliśmy 1 kontakt ze sobą w sierpniu zeszłego roku. Też we wspólnym projekcie z tej branży co mój były. Okazało się, że przypadłam mu do gustu, dobrze pracowałam, spodobałam mu się jako kobieta. Wypisywał do mnie, dla mnie było to za szybko. Nie chciałam popełnić błędu sprzed 2 lat- wolałam zacząć od koleżeństwa- nie od friendzone ale od koleżeństwa fajnego, fajnej znajomości na luzie. Po sierpniu, wrześniu do listopada była cisza. Od listopada przez święta pisaliśmy. On bywał zajęty ale pisał, utrzymywaliśmy kontakt, przyzwyczajał się do mnie, ja do niego. Sylwestra spędziliśmy ze znajomymi, znajomi mówili, że on mi się podoba, widać to-ale też że on na mnie leci. Jednak on żadnego kroku nie wykonywał w moją stronę więc ja nie wiedziałam co robić. Zaczepiałam go, pisąłam spontanicznie się spotykaliśmy czasem, czasem organizowałam spotkania pod pretekstem pożyczenia czegoś- zawsze był na czas, spędzał ze mną nawet w te okropne mrozy czas, był miły uczynny, normalny. Stwierdziłam- boże, może w końcu ktoś normalny, że fajna znajomość wychodzi z koleżeństwa, bliższego koleżeństwa- a nie z friendzone.W końcu facet jest normalny a nie przeklina, nie mówi o ru***aniu , o innych du***pach przy mnie nawet jak przy koleżance.

Tydzień temu przyszłam do jego firmy oddać mu jego rzeczy, które sam mi pożyczył. Zaproponował mi pomoc w projektach- że jego firma może mi coś wydrukować za darmo, coś w projektach. Następnego dnia chciał już się widzieć- sama się zdziwiłam, bo czułam, że chce mnie widzieć mega szybko- że nie ogarnął, bo w środę fajnie nam się rozmawiało, śmiesznie i , że mu się spodobałam tak jak on mnie. Niestety dopiero widzieliśmy sie w sobotę- zaprosił mnie do firmy i wtedy mogłam drukować potrzebne mi rzeczy, robić swoje projekty. Miał być on i jego kumpel z pracy.

Przyszłam i okazało się, że w obecny ich projekt zaangażowany jest też ten mój były, który przylazł i ostentacyjnie cały czas pokazywał, że to jest nie moje miejsce - mimo, ze miałam od tamtych zaproszenie i zgodę. Pokazywał, że jestem nikim, degradował mnie chamsko przy tamtych, zwracał się do innych nie do mnie. Tak jakbym była powietrzem. Ja skupiona siedziałam przy komputerze, pracowałam bo obecnie mam chaos w pracy i na uczelni. Nie zwracałam na to uwagi co tamten mówi ale domyślałam się kiedy mam iść. Po prostu aluzyjnie mi powiedział, że mam spier****alać. Grzecznie ale stanowczo. Tamci nic.

Sytuacja wygląda tak, że ten który mi się podoba i mnie zaprosił w towarzystwie tego mojego byłego tak samo jak tamten był chamski, może nie do mnie ale zmienił zachowanie. Był dziwny, miałam wrażenie, że mnie nie szanują jako osoby w pomieszczeniu. Nie jestem księżniczką, sama sobie umiem dużo rzeczy zrobić. Sama umiem się ogarnąć. Ale mam wrażenie, że to im trzeba usługiwać, chwalić, pieścić mentalnie. Że oni mogą ( coś) a ja nie. Że żle zrobiłam przychodząc tam.

Wczoraj zadzwonił do mnie ten, który mi się podoba i co mnie zaprosił. Zostawiłam coś w firmie. Mówił bardzo lekceważącym tonem, jak jakiś ch***j, z podkreśleniem na ąę. Spytałam się jak mogę się odwdzięczyć za pracę - powiedział no 'x' nie pierd**l kur**wa, o co ci chodzi. nic nie musisz robić. ( tym tonem lekceważącym ąę). Nigdy tak ze mną nie rozmawiał, nigdy tak mi nie mówił.

Zawsze było normalnie miło, miałam wrażenie, że mnie szanuje. A wczoraj po tym telefonie miałam wrażenie friendzone, zdegradowania do poziomu chodnika czy czegoś. Nie wiem dlaczego.



Myślicie że wystąpiła jakaś solidarność męska? Myslicie, że coś tamten mój były powiedział temu o mnie? O co chodzi? Minęło prawie 2.5 roku. Jestesmy ludzmi po 25 roku życia oni prawie przed 30. Sami widzieli, ze pracowałam dobrze normalnie bez niczyjej pomocy od 1.5 roku sama - bez żadnych pleców. I co?

Może ten mój były ma jakieś pretensje?



O co chodzi? Dlatego ten zmienił się o 180 stopni? Nie chodzi mi nawet o rozmowę tel, ale o dzien wczesniej kiedy też miałam wrażenie, ze wchodzą na wyżyny friendzone i nie widzą mojej obecności w ich firmie- że ja jestem.



Co ja źle zrobiłam?
napisał/a: pablo3z 2017-02-12 22:19
Strzelam, że twój "były" powiedział twojemu "niedoszłemu" o waszej przygodzie w swój ubarwiony sposób. Albo wspomniał, że jesteś łatwa i Cie miał. Alboooo...strzelać można. Bo może wystarczyły jego docinki, żeby zobaczyli jak można Cie traktować. Jedni w takich wypadkach odcinają się od szydery i olewają ją, a inni w pewien sposób się z nią godzą i też zaczynają o Tobie myśleć w kategoriach "przynieś podaj pozamiataj i nara". Były może mieć pretensje albo nie chce, żebyś sobie kogoś znalazła. Ludzie są zawistni i jak czegoś nie mogą mieć to często innym też nie pozwalają czegoś mieć. Ale to wszystko domysły.

Jak Ci zależy to pogadaj z nim na osobności. Bo strzelać można ile się chce, domyślać też. Zauważyłem, że faceci bardzo szybko wierzą w hasła innych facetów dotyczące kobiet ;) Inna sprawa jest taka, że skoro tak Cie potraktował, to nie wiem czy jest po co się wysilać.

Co źle zrobiłaś?
Nie odcięłaś się jakimś hasłem temu twojemu "byłemu". Powinnaś go zmieszać z błotem. Dobić butem. I nasikać na niego. Nie z zemsty ani nic takiego, po prostu wychowawczo. A tak to co niby mogłaś zrobić?