stosunek (nastawienie) ojca do dziecka
napisał/a:
~gość
2012-10-26 10:11
ehh no to tak jak mojego męża bratowa...
Ja się w sumie nie roztkliwiam nad dziećmi, są dzieciaki które lubię, które są "słodkie" wg mnie - np córeczka znajomych, taki fajny grzeczny wesoły brzdąc, ale nie sikam po nogach jak niektóre kobity :D
Ja się w sumie nie roztkliwiam nad dziećmi, są dzieciaki które lubię, które są "słodkie" wg mnie - np córeczka znajomych, taki fajny grzeczny wesoły brzdąc, ale nie sikam po nogach jak niektóre kobity :D
napisał/a:
Misiaq
2012-10-26 11:17
Mi się to dziwne nie wydaje, znam osoby (kobiety też ) , które nie rozczulają się nad dziećmi, a wręcz ich nie lubią i nie wydaje mi się, żeby były odbierane jako dziwaki, ja ich na pewno tak nie odbieram
Ile ma lat?
Ile ma lat?
napisał/a:
Itzal
2012-10-26 11:35
heh, ukonkretnijmy- za dziwadło uważa mnie moja mama i teściowa (z wiadomego powodu, wnuczków im brakuje), i większość cioć. I kumpela, która ma córkę, i nie rozumie, ze można nie pragnąć dzieci za wszelką cenę Przy czym wszystkie wyżej wymienione mają zawsze ten sam argument: "To ł. a rozumiem (gdzie ł to mój mąż), ale ty POWINNAŚ!!!!" No boshe......
napisał/a:
Misiaq
2012-10-26 11:51
Nie do konca to rozumiem To znaczy rozumiem, co znaczy "pragnąć dziecka", ale nie rozumiem co znaczy "pragnąć dziecka za wszelką cenę"
Starsze pokolenie ma bardzo jednoznaczne określenie szczęście - żeby być szczęśliwym trzeba koniecznie mieć żonę/męża i dwójkę dzieci. Każdy kto nie pasuje do schematu z założenia jest nieszczęśliwy i niespełniony
Starsze pokolenie ma bardzo jednoznaczne określenie szczęście - żeby być szczęśliwym trzeba koniecznie mieć żonę/męża i dwójkę dzieci. Każdy kto nie pasuje do schematu z założenia jest nieszczęśliwy i niespełniony
napisał/a:
Itzal
2012-10-26 12:27
no ja rozumiem, bo znam pary (dwie konkretnie), które się rozpadły, bo kobieta koniecznie chciała mieć dziecko, i nieważne było, czego chce i co może mąż Ja tam wyznaję zasadę, ze jedyne, czego w życiu pragnę i będę pragnęła bardziej niż dziecka,to przeżyć życie z moim mężem- niestety, po wygłoszeniu tego publicznie od jednej z tych moich kumpelek dowiedziałam się, ze jestem nienormalna i nie wiem, co to znaczy instynkt macierzyński (który notabene, wg czytanego przeze mnie artykułu w jakimś naukowym opracowaniu, nie istnieje, pojawia się dopiero przy narodzinach dziecka, jedyne, co pcha gatunek ludzki do dzieci, to chęć przekazania genów, tak biologicznie mówiąc - i to oddaje dokładnie mój punkt widzenia ) i będę straszną i wyrodną matką, jeśli kiedyś będę mieć dziecię
napisał/a:
candela1
2012-10-26 13:59
Misiaq,z przykroscia stierdzam, ze moj A. ma 26 lat... ale ja wierze ze sie wyrobi chlopak.W kazdym badz razie wyrabia sie powoli
napisał/a:
Misiaq
2012-10-26 20:36
Itzal, ale ja tu bardziej widzę nie dopasowanie małżonków w jednej z podstawowych kwestii w związku - chęci posiadania dziecka, a nie chęć posiadania dziecka za wszelką cenę Co innego w drugiej części Twojej wypowiedzi "co może mąż"
candela, a czy Ty zapytałaś wprost swojego narzeczonego czy chce mieć dziecko/dzieci?
candela, a czy Ty zapytałaś wprost swojego narzeczonego czy chce mieć dziecko/dzieci?
napisał/a:
candela1
2012-10-26 23:16
Misiaq, to moj chlopak a nie narzeczony (ale pracuje nad tym ) ale pytalam sie go wprost. Stwierdzil ze dzieci chce kiedys...ale na razie to nawet zony nie ma wiec o czym mowa tak czy siak rozkminiam bo moze kiedys...az zal marnowac taki idealny zestaw genow
napisał/a:
H2O
2012-10-27 18:54
napisał/a:
jente8
2012-10-28 21:45
Otóż to :) Można nie mieć pracy, własnego mieszkania, ale dzieci TRZEBA mieć i TRZEBA chcieć ;)
W sumie jak się zastanowić to mój Mąż nigdy nie przepadał za cudzymi dziećmi, może za wyjątkiem swojej chrześnicy, bo ona jednak była z nim jakoś "związana", ale też nigdy nie twierdził, że nie chce mieć własnego i był pewien, że do niego będzie miał inny stosunek. No i faktycznie, za cudzymi dziećmi nadal średnio przepada (choć już chyba lepiej toleruje ;) ), a mimo to jest bardzo zaangażowanym Tatą :) Jednym z tych, którzy od pierwszych dni przewijają, kąpią i chodzą na spacery :)
napisał/a:
Donia1
2012-10-29 11:20
Nastawienie mojego Męża do dziecka..hmm..do cudzych obojętne, nie lubi nawet ich na ręce brać i nigdy go to specjalnie nie podkręcało. Choć go lubią, przynajmniej te, które mamy w rodzinie. A już na pewno się go nie boją ;) Swoje mieć chciał zawsze "w swoim czasie". Jak urodziła się córka, wskoczył w rolę ojca praktycznie z biegu, nie bał się, nie cackał "bo za mała", od razu przewijał, kąpał, chodził sam na spacery, zabawiał, teraz czyta, ogląda bajki, często gdzieś jadą tylko we dwoje, kiedy ja potrzebuję luzu i oddechu i jest zaciągany do jej królestwa jak tylko postawi stopę w domu po pracy..mają fantastyczny kontakt. Z Synem podobnie, choć jest jeszcze szkrab mały, ale eM nie miga się od opieki i poświeca mu tyle czasu, ile ma..
Mnie jakoś nigdy nie przeszkadzał stosunek mojego Męża do dzieci, zanim zdecydowaliśmy się na swoje..chyba bardziej dziwiłby mnie fakt, gdyby się rozpływał nad każdym, ciumkał i zachwycał, szczególnie, że i ja miałam do nich w sumie stosunek obojętny...Nie dziwią mnie kobiety, które się nie roztkliwiają nad dzieckiem..nie dziwią mnie też kobiety, które dzieci mieć nie chcą. Każdy ma swój świat ;)
Mnie jakoś nigdy nie przeszkadzał stosunek mojego Męża do dzieci, zanim zdecydowaliśmy się na swoje..chyba bardziej dziwiłby mnie fakt, gdyby się rozpływał nad każdym, ciumkał i zachwycał, szczególnie, że i ja miałam do nich w sumie stosunek obojętny...Nie dziwią mnie kobiety, które się nie roztkliwiają nad dzieckiem..nie dziwią mnie też kobiety, które dzieci mieć nie chcą. Każdy ma swój świat ;)
napisał/a:
Oazis
2012-11-12 09:48
Przykład mojej bratowej. Uje...znaczy urąbała sobie w główce, że szczęście rodzinne to dzieci, dzieci, dzieci. Pobrali się z moim bratem wg jej cudownego planu życia, w dzień, który sobie wybrała i od razu przystąpili do dzieła. Nie udawało jej się rok zajść w ciąże, to histeryzowała, że bezpłodna, płakała, jak koleżanka zaszła w ciąże to się na nią obraziła no czysta paranoja. (Tak bardzo się kochamy :P)
Poszła do ginekologa i on ją wysłał na jakiś zabieg, nie wiem jak się to nazywa, ale po zastrzyku pojawia się dużo jajeczek :D I bach, bliźniaki.
Teraz ledwo żyje, ale twierdzi, że to najlepsze co ja w życiu spotkało, patrzy na mnie ja na idiotkę, gdy mowie, że ja to muszę poczekać parę lat, by dojrzeć do tego psychicznie.
I ja i P. mamy alergie na dzieci i póki co traktujemy to jaki niemiły obowiązek. Jesteśmy młodzi (ja 24, P. 23) i jeszcze mamy czas, tak sądzę :)
Cudze dzieci mnie delikatnie mówiąc wkurzają, może dlatego, że wszystkie co znam( łącznie z moimi brata) są rozpuszczonymi do granic możliwości gówniarzami.