Oto jaki powinien być ojciec

napisał/a: Oblat 2010-11-08 14:56
Ten post został napisany na podstawie Reguły św. Benedykta. Regułą tą żyje dzisiaj wielu świeckich – także i ja. Jej duchowość jest tak uniwersalna, że wspaniale moje szczęśliwe życie realizuję w stanie małżeńskim!

Chciałbym się podzielić tą mądrością, którą odkryłem w Regule klasztornej!

Przedstawię drugi rozdział Reguły, który mówi o tym jaki powinien być opat, pod tym rozdziałem jest komentarz. Ciekawy jestem, jak szybko zauważysz, jak wiele jest tutaj wskazówek co do wychowania dzieci i w ogóle postawy ojca.

2. Jaki powinien być opat

1Opat, który zasługuje, aby stać na czele klasztoru, powinien zawsze pamiętać, jakie nosi miano, i czynami dawać wyraz swojej godności. 2Wiara widzi w nim w klasztorze zastępcę Chrystusa, skoro nazywa go Jego imieniem. 3Mówi przecież Apostoł: Otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» (Rz 8, 15).
4Dlatego też opat nie powinien uczyć, ani ustanawiać, ani rozkazywać niczego, co by było poza prawem Pańskim, 5ale polecenie jego, albo nauka niech zapada w serca uczniów jako zaczyn Bożej sprawiedliwości.
6Niechaj opat zawsze pamięta, że przed budzącym bojaźń trybunałem Bożym będzie odpowiadał za dwie sprawy: za własną naukę i za posłuszeństwo swoich uczniów. 7I niech wie, że jeśli gospodarz ma zbyt mało pożytku z owiec, obwinia za to pasterza. 8Z drugiej strony jednak jeśli pasterz zajmie się z całą gorliwością niespokojną i nieposłuszną trzodą, usiłując na wszelki sposób leczyć choroby jej postępowania, 9Pan uniewinni go na sądzie swoim, tak że wraz z Prorokiem będzie mógł wołać: Sprawiedliwości Twojej w sercu nie skryłem. Wyjawiłem Twą wierność i pomoc; lecz oni wzgardzili mną i przeciw mnie wystąpili (Ps 40[39],11; Iz 1,2). 10I wówczas karą dla owiec nieposłusznych jego zabiegom będzie w końcu sama przemożna śmierć.
11A zatem gdy ktoś przyjął miano opata, powinien uczyć swoich uczniów na dwa sposoby, 12a znaczy to: niechaj wszystko, co dobre i święte okazuje raczej swoim postępowaniem, niż słowami. Uczniom bardziej pojętnym musi wykładać naukę Pana także słowami, tych zaś, którzy trudniej rozumieją i są twardego serca, niechaj własnym życiem uczy Bożych przykazań. 13Niech pokaże swoim postępowaniem, że istotnie nie należy czynić wszystkiego tego, czego polecał unikać swoim uczniom, aby innym głosząc naukę sam nie został uznany za niezdatnego (1 Kor 9, 27). 14Jeszcze Bóg mógłby jego grzechy kiedyś mu wypomnieć mówiąc: Czemu o mych przykazaniach rozprawiasz i na ustach masz moje przymierze? Ty, co nienawidzisz karności i słowa me rzuciłeś za siebie! (Ps 50[49],16—17), 15a także Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? (Mt 7,3).
16Opat nie powinien nikogo w klasztorze wyróżniać, 17ani kochać jednego mnicha bardziej od innego, chyba że ktoś okaże się lepszym w dobrych uczynkach i w posłuszeństwie. 18Jeżeli nie ma jakiejś innej rozumnej przyczyny, wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed tym, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik. 19Gdyby jednak opat uznał, że tego wymaga sprawiedliwość, on sam zdecyduje o miejscu takiego mnicha, kimkolwiek by on był. W innym przypadku niech wszyscy bracia zachowują swoje miejsca. 20Czy wolni bowiem, czy niewolnicy, wszyscy jesteśmy jednym w Chrystusie i pod rozkazami jednego Pana dźwigamy równy [dla wszystkich] ciężar Jego służby. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę (Rz 2, 11). 21Tylko w jeden sposób możemy się wyróżnić w Jego oczach: jeśli będziemy pokorni, a zarazem lepsi od innych w dobrych uczynkach. 22Niech więc opat darzy wszystkich jednakową miłością i niech wszystkich traktuje jednakowo, zgodnie z ich zasługami.
23Jako nauczyciel powinien opat trzymać się zawsze tej oto zasady Apostoła: Przekonywaj, proś, karć! (2 Tm 4,2 Wlg), 24to znaczy stosownie do czasu i okoliczności łączyć surowość z łagodnością, okazując się raz wymagającym mistrzem, to znowu pełnym miłości ojcem. 25Tak więc niekarnych i niespokojnych trzeba karcić bardziej surowo, posłusznych zaś, łagodnych i cierpliwych nakłaniać usilnie, by w dobrym postępowali. Co do niedbałych natomiast i lekceważących [jego polecenia] przypominamy, by ich ganił i karał.
26Niech nie przemilcza grzechów błądzących braci, lecz w miarę swych możliwości wyrywa je z korzeniami, gdy tylko zaczną się pokazywać, pomny na los Helego, kapłana z Silo. 27Szlachetniejsze i rozumniejsze umysły niech gani słowami raz lub dwa; 28występnych zaś, zatwardziałych i pysznych, jak również nieposłusznych niech karci chłostą lub wyznacza im inną karę cielesną już za pierwszym razem, gdyż czytamy w Piśmie Świętym: Głupiego słowa nie naprawią (Prz 29,19) 29i na innym miejscu: Uderz syna twego rózgą, a uwolnisz duszę jego od śmierci (Prz 23,14).
30Opat powinien zawsze pamiętać, kim jest, jak go nazywają i wiedzieć, że komu dają więcej, od tego więcej będą wymagać. 31Niech wie, jak trudnego i ciężkiego zadania się podjął: rządzić duszami i służyć wielu w dążeniu do naprawy obyczajów. Jednego musi łagodnie zachęcać, drugiego ganić, innego jeszcze przekonywać. 32Niechaj do wszystkich tak dopasuje się i przystosuje, zależnie od charakteru i inteligencji każdego, aby powierzona mu trzoda nie tylko nie doznała uszczerbku, lecz nawet cieszyła go jeszcze swoim postępem w dobrem.
33Przede wszystkim nie wolno mu zaniedbywać ani lekceważyć zbawienia dusz, które poddano jego władzy, a troszczyć się więcej o rzeczy przemijające, ziemskie i znikome. 34Niech zawsze myśli o tym, że powierzono mu rządy nad duszami i że za nie ponosi też odpowiedzialność. 35A niech się nie tłumaczy ubóstwem klasztoru, pamiętając, że napisano: Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6,33) 36oraz na innym miejscu: Bojący się Boga nie doświadczą biedy (Ps 34[33],10).
37Niech wie, że kto się podjął rządów nad duszami, musi być gotowy do zdania z nich sprawy. 38A ilukolwiek braci miałby pod swoją opieką, niech będzie pewny, że w dzień sądu odpowie przed Panem za dusze ich wszystkich, jak również oczywiście i za swoją własną. 39W ten sposób będzie żył zawsze w obawie przed tą chwilą, gdy zapytają go jako pasterza, co uczynił z powierzonymi mu owcami, a to poczucie odpowiedzialności za innych zmusi go do zwracania większej uwagi także na siebie samego. 40Napominając swoich braci, by im pomóc w poprawie, sam jednocześnie dojdzie do naprawienia własnych błędów.


KOMENTARZ:

Na podstawie tej Reguły, która została napisana właściwie dla mnichów, wielu ludzi tworzy wspaniałe rodziny, zgodne małżeństwa i wychowuje dzieci w miłości. Wyjaśnię może dlaczego tak jest:

Przyjrzyjmy się Regule w świetle ducha, jakiego nam proponuje, ponieważ czytanie Reguły nie może ograniczać się tylko odbierania czytanego tekstu dosłownie.

Jak od dawna wiadomo, każdy z nas, zajmując jakieś konkretne stanowisko w życiu, musi liczyć się z tym, że będzie musiał przyjąć pewne postawy, obowiązujące w jego sytuacji – postawy zewnętrzne i wewnętrzne.

Człowiek będący ojcem musi pamiętać, że realizację słów, muszą odzwierciedlać jego czyny. Tylko czyny zgodne z wymaganiami jakie stawia innym i wierne wypełnianie swoich obowiązków, potrafią pociągnąć do brania przykładu. Gdy mowa np. o wychowaniu dziecka do życia religijnego, musimy dawać przykład uczęszczania do kościoła, natomiast zdarza się, że w niektórych rodzinach rodzice każą iść dziecku na Mszę św. a sami nie idą. Maluchy zauważają takie rzeczy i to nie jest bez echa w późniejszych latach - co siejemy, to zbieramy.

Rola Ojca jest sprowadzona do zastępstwa Chrystusa, a to nadaje wielką godność stanowiska, a zarazem ogromną odpowiedzialność. Potrzeba więc wielkiego zaangażowania i dbałości, aby realizować ojcostwo tak, by być odbiciem Chrystusa. Oznacza, to, że musi mieć przede wszystkim chęć i zapał do rozwijania się, żeby najwierniej naśladować Pana Jezusa, a przede wszystkim ma pamiętać, że nie swoją wolą i upodobaniem ma się kierować, lecz prawem Pańskim ustanowionym przez Boga, natomiast sam ma tylko rozporządzać dobrem, które nie jest jego własnością.

Odpowiedzialność ojca przed Bogiem dotyczy dwóch spraw: nauki, jaką przekazuje dzieciom i za posłuszeństwo dzieci. Oczywiście sprawiedliwe jest to, że kiedy dzieci nie stosują się do tego, co powiedział rodzic, wtedy nie jest on winny przed Bogiem za złe czyny dziecka. Celem jego jest tylko mieć świadomość, że musi dbać o to, by jak najlepiej wychować dziecko i uczyć miłości do Boga. Nie każdy człowiek uczy się w ten sam sposób, dlatego należy stosować taką formę, jaka odpowiada indywidualnym dzieciom i w których będą oni najlepiej pojmowali, co się do nich mówi i czego oczekuje.

Ojciec musi pamiętać, że realizację swojego powołania musi zacząć od siebie, bo sam także jest dzieckiem Bożym w jednej rodzinie, gdzie ma dbać aby nie oczekiwał od innych, a sam nie wprowadzał ładu i pokoju, a więc rola ojca wychowującego obejmuje także jego samego. Dbanie o wierne wykonywanie, tego, co polecił swoim maluchom, wyda o nim dobre świadectwo w czynach, które bardziej pociągają, niż słowa, a już na pewno bardziej niż słowa niezrealizowane.

By życie wspólnotowe było rzeczywiście autentycznym odzwierciedleniem miłości braterskiej, nie mogą mieć miejsca żadne podziały. Każdy z nas jest w rodzinie na tym samym poziomi. Jedne dzieci od jednego ojca i jednej matki. Wszyscy nosimy ten sam krzyż i idziemy w tym samym kierunku, więc wszyscy mają to samo zadanie do spełnienia, a kryteria jakie należy spełniać dotyczą wszystkich w tym samym stopniu.

Upomnienie dla błądzącego ma mieć charakter natychmiastowy. Nie można dopuszczać do pobłażania i zwlekania. Taka postawa utrudnia wykorzenić szybko wadę i to staje się problemem w późniejszym czasie nie tylko dla ojca i dziecka, które ma jakąś przypadłość, lecz trzeba zauważyć, że cierpi na tym w jakimś stopniu wspólnota.

Miłość w rodzinie ma być realizowana tak, że wady "chorego" mają być "leczone" z ojcowską miłością. Dla jednych słowo wystarczy, a dla innych najlepszym sposobem upomnienia będzie kara cielesna. Trzeba pamiętać, że kara aby była skuteczna, musi uwzględniać charakter i wrażliwość osoby karanej, oczywiście karę cielesną należy rozumieć w bardzo szerokim stopniu, a nie jako bicie. Trzeba umieć połączyć uprzejmość z surowością, ale ma to mieć charakter motywujący.

Mówiąc dalej w Regule o sprawach materialnych, oczekuje się, że ojciec będzie kierował się roztropnością, mądrością i będzie miał umiar, choć wychowywanie, to główne zadanie, bo celem jest życie wieczne.

Końcówka tego rozdziału przypomina, że wychowywanie powinno prowadzić dzieci, do wewnętrznego oczyszczenia - czystości serca, co jest warunkiem kontemplacji Boga. Mówiąc o czystości serca nie mam na myśli bezgrzeszności, tutaj chodzi o coś więcej. Otóż jest to wewnętrzna postawa do tego, by żyć zgodnie z wolą Boga i mieć właściwą intencję w swoich czynach. Wszystko ma być czynione dla Boga w każdej chwili. Wtedy nawet gdy upadniemy, to zawsze możemy wrócić do Boga w sakramencie pokuty.



Pozdrawiam!
Jarek – oblat benedyktyński
[mod - usunięte]
napisał/a: ~gość 2010-11-25 11:16
Co za głupota!
Typowo katolickie - karać, chłostać, ganić, upominać.
Mój Chrzestny jest takim "Opatem". Swoją drogą całkiem dobrze wykształcony, należy do jakiegoś świeckiego zakonu związanego z franciszkanami. Też opowiada takie bzdury, po kościołach podłogi kolanami zamiata, dzieci napłodził 5, 2 adoptował. Wzór katolickiej prasy, działacz antyaborcyjny, wychowawca, pokazywany w TV.
W praktyce swoimi czynami zaprzecza słowom, a przy tym indoktrynuje młodzież i wszystkim daje rady jak należy żyć. Bzdura!
Trzeba się wystrzegać tego typu bzdur i używać własnego umysłu. Jako rodzic człowiek jest zobowiązany zapewnić bezpieczeństwo potomstwu (także uczuciowe i emocjonalne), oraz przygotować do życia i zapoznać z zasadami moralnymi. A niestety moralność katolicka jest płytka w praktyce, trochę mniej w teorii. A stosunek do religii jaki sobie człowiek w życiu wyrobi, to inna kwestia i w większości nie związana z otrzymanym wychowaniem.
Podam kilka osób które wywodziły się z głęboko katolickich rodzin - Joseph Goebbels, Jürgen Stroop, Josef Mengele. Otrzymali przykładne wychowanie katolickie i w niczym im ono nie przeszkodziło, w żadnej zbrodni.
napisał/a: Oblat 2010-11-28 22:44
Sprawa jest prosta:

Jeżeli ktoś nie rozwija się duchowo i trwa w swoich wyobrażeniach o Bogu, zamiast czynić tak jak powinien człowiek wiary (nie ważne jakiej; Islam, Buddyzm, Chrześcijaństwo), to mamy takie efekty, jak zbrodnie w Imię Boga, fanatyzm religijny itp.

...Ale nie można winić za to religii. To nie religia jest "winna", ale konkretni ludzie. To proste. Gdybym ja spotkał ludzi, którzy nazywają się chrześcijanami, a sami nie robią tego co zgodne z dekalogiem, to oni sobie robią krzywdę, a nie mi. Można z nimi porozmawiać, lekko zwrócić uwagę i tyle.

Jak ktoś jest pyszny i religię naciąga na własny użytek, wyrzucając to co niewygodne, a to co wygodne zachowując, to nawet w tym co napisałem znajdzie pole do popisu, żeby narobić sobie kłopotu i innym.

Jest też druga strona medalu: klasztory, które przetrwały tysiące lat i istnieją do dzisiaj, dają dowód, że dane zasady są dobre, tylko muszą być interpretowane w sposób rozumny, zgodny z duchem czasu i na pierwszym miejscu ma stać dobro człowieka. Tyle i aż tyle...

Mylę się? To jest jak z nożem: albo kroisz chleb, albo niszczysz życie.

Pozdrawiam
Jarek