Bo ciągle chce mi się siku:(

napisał/a: Gvalch'ca 2009-06-22 14:41
betinka_2
napisał/a: betinka_2 2009-06-23 16:30
Gvalch'ca
napisał/a: xuxus 2009-06-29 06:58
krążki wspomagające -a coś więcej?
napisał/a: maleństwo_ 2009-06-29 17:51
Ja mam podobny problem... Wypiję np. szklankę herbaty i do pół godziny MUSZĘ skorzystać z wc bo nie wytrzymam... Później już spoko, ale to też jest kłopotliwe, bo rano nie najpiję się nic ciepłego przed wyjściem, wiedząc, ze czeka mnie półtorej godziny jazdy autobusem, to samo wprzerwie między wykładami... To również uciążliwe i nie wiem co z tym zrobić :(
napisał/a: Nati21 2009-06-29 21:57
Jak najbardziej może być to na tle nerwowym.Ja mam tak już od 2,5 roku Przez pierwszy rok faszerowali mnie tabletkami,zastrzykami itp odwiedziłam mase lekarzy w tym urologa,ginekologa,psychologa a nawet bioenergoterapeute i nic..Jestem bardzo nerwową osobą i żyję w stresie i teraz po ponad 2 latach wiem że to od tego..Ale w moim przypadku zaczął powoli skutkować sposób..otóż staram się zwolnić tempo życia,staram sie tak nie stresować i jest troszke lepiej..jest to trudne jesli się jest tak nerwowym,ale powoli małymi kroczkami i do przodu.wierze że kiedyś to minie bo jest bardzo uciążliwe ale postanowiłam sobie że nie bedzie mi to ograniczać życia tak jak to było do tej pory!
napisał/a: xuxus 2009-09-07 00:55
Dzięki dziewczyny za to że podzieliłyście się też tym problemem bo wiele kobiet udaje ,że tematu nie ma...Nati a jakie leki brałaś -pamiętasz nazwy?
napisał/a: zielonejabłko 2009-09-11 17:09
Mam to samo co Wy - pare łyków herbaty i już siku, zdenerwuję się to co 1 min. do kibelka... mało tego jak zmarzną mi stopy to tez co chwila muszę chodzić siku i jak jest chłodniej np. na jesień to musze mieć już skarpetki na stopach :< urosept nie bardzo mi już pomaga więc jem żurawinę, zaś będę musiała zacząć pić herbatę z żurawiną, i spróbowac nowych leków...na internecie wyczytałam, że na odkażenie dróg moczowych dobry jes płyn doustny "Nefrol", miał go ktoś??
napisał/a: xuxus 2009-09-14 05:29
betinka_2 napisal(a):Gvalch'ca ja już się kajałam prawidłowy tok myślenia - błędnie napisane.
Ja takie ćwiczenia wykonuję i pomagają


możesz szerzej o tym?!
napisał/a: betinka_2 2009-09-16 14:37
kropas otóż Gvalch'ca napisała


"zjawisko (ucisk macicy na pęcherz w wyniku opadania narządu rodnego - tak to określono w źródle które czytałam) jak najbardziej występuje. Głównie u kobiet w wieku podeszłym oraz jako powikłanie porodowe, a także w wyniku znacznego niedożywienia i u kobiet wykonujących ciężką pracę fizyczną oraz otyłych, przyczyną może być też brak aktywności ruchowej. Leczenie dzieli się na
- zachowawcze, polega przede wszystkim na prowadzeniu odpowiedniej rehabilitacji oraz stosowaniu różnych ćwiczeń zwiększających napięcie mięśni dna miednicy utrzymujących narząd rodny w prawidłowym położeniu. Do nieoperacyjnego leczenia obniżenia narządu rodnego wykorzystuje się także dopochwowe wkładki ortostatyczne;
- operacyjne (usuniecie macicy i plastyka krocza - głównie u kobiet które nie zamierzają mieć więcej dzieci oraz operacje struktur aparatu podtrzymującego narząd rodny).
Profilaktyka:
- regularne opróżnianie pęcherza moczowego oraz wypróżnienia
- aktywność fizyczna
- ćwiczenia mięśni Kegla - napinanie i rozluźnianie mięśni pośladków i krocza, zatrzymywanie strumienia moczu podczas jego oddawania."



Ja stosuję ćwiczenia mięśni Kegla i już jest lepiej

Częstomocz to rzecz wstydliwa dlatego mało kobiet się do tego przyznaje
napisał/a: xuxus 2009-09-21 05:43
a tu masz rację ,że mało która kobieta chce o tym porozmawiać?!! dlaczego tak jest?
napisał/a: albatrosss(ona) 2009-09-21 09:58
Po postu nie chcą być gorsze od innych , dla niektórych choroba to słabość , dlatego się nie przyznają .

[ Dodano: 2009-09-21, 10:00 ]
Zresztą jak kiedyś powiedziałam , że na coś chorowałam to od razu usłyszałam : "Dobrze , że ja coś takiego nie miałam " . Więc teraz jak mam rozmawiać o chorobie to raczej nie z każdą pierwszą lepszą osobą .
napisał/a: krzema1 2009-09-23 20:44
Hej Wam, widzę, że ten temat trochę upadł, ale muszę jakoś się pożalić na temat swoich dolegliwości, więc piszę. Mam problemy z pęcherzem już jakieś 2 lata, ale ostatnio nasiliły się one do tego stopnia, że zamieniają moje życie w koszmar. Ograniczam się, nigdzie nie chcę chodzić, bo przeraża mnie fakt, że gdzieś, gdzie pójdę, nie będzie toalety. To już po prostu zamieniło się w jakąś straszną nerwicę. Myślę o tym cały czas. Wiem, że to strasznie żałosne, że moje życie jest całkowicie zdeterminowane czynnością fizjologiczną, która dla innych jest przecież zwyczajna i nikt normalny nie poświęca jej jakiejś szczególnej uwagi. Kiedyś też takich problemów nie miałam i bardzo za tym tęsknię :( Czuję się beznadziejnie, czuję, że już nigdy się to nie zmieni. Najbardziej cierpi na tym mój chłopak - stara się mnie wspierać, pociesza, ale mam chęć po prostu go rzucić, żeby znalazł sobie normalną dziewczynę, z którą wszędzie będzie mógł chodzić i być po prostu szczęśliwy. Martwię się też tym, że w poniedziałek, po rocznej przerwie od nauki, rozpoczynam studia. I jak to będzie na wykładach i ćwiczeniach, jeśli czasami chce mi się po prostu co chwilę? Nawet 40-minutowa podróż do szkoły staje się problemem. Boże, wolałabym mieć jakąś normalną chorobę, taką o której mogę bez żenady wszystkim powiedzieć... Wybieram się w końcu do urologa, ale nie jestem zbyt dobrej myśli, bo pewnie nic się nie poprawi, ten problem za bardzo "usiadł" w mojej głowie. Nie liczę na to, że ktoś to przeczyta, a nawet jeśli to zrobi, to nie liczę na żadne porady ani pocieszenia. Możecie mnie wyśmiać lub nic nie pisać. Po prostu chciałam to napisać, choć chyba i tak nie jest mi lżej.